Magazyn Ann: Listy do choroby. „Będziesz schodzić w dół, w dół i aż na dno. Ja się nie poddam” [AUDIO]

Wspierałam chore dzieci. Mówiłam, że z tego wyjdą. A one umierały. Byłam mówcą motywacyjnym, a tutaj się nie udawało opowiada Kamila „Cvijece” Makowska, która przeżyła dwa nowotwory, przeszczep serca, chorowała na depresję, teraz walczy z niewydolnością nerek… i motywuje innych.

POSŁUCHAJ WERSJI AUDIO: Listy do choroby

Ewelina Lis, Ann Asystent Zdrowia: „Nie dam się. Wzywam cię na pojedynek oko w oko. Jestem gotowa do boju”. Napisałaś w jednym z listów… do choroby.

Kamila „Cvijece” MakowskaNapisałam trzy listy: w jednym na pojedynek wzywam nowotwór, w drugim opisuję, że pokonałam chorobę, trzeci list to wiadomość do depresji. Wszystkie opublikowałam na blogu, o którym wspomniała m.in. Martyna Wojciechowska. Dzięki temu poleceniu dołączyli kolejni obserwatorzy, pojawiłam się też w mediach. Ludzie mocno trzymający kciuki motywowali mnie do tego, żeby walczyć.

Nie dam się

Hej, chorobo!
Widzę, że nie chcesz przegrać, ale tak się nie ciesz, bo to nie koniec. Ja Kamila Makowska, która pokonała białaczkę i przeżyłam przeszczep serca. Wzywam cię na pojedynek oko w oko.
Pomimo, że byłam w stanie depresyjnym 
– nie dam się.

Pomimo, że chciałaś moją rodzinę i mnie załamać psychicznie –  nie dam się.
Pomimo, że poznałam się na ludziach – nie dam się.
Pomimo, że straciłam wszystkie włosy i nie jestem już taka piękna – nie dam się.
Pomimo , że mam teraz bliznę 10 cm na brzuchu – nie dam się.
Pomimo, że nie mogłam jeść prawie miesiąc – nie dam się .
Pomimo, że straciłam siły i kondycję – nie dam się.
Wcześniej może tylko się cieszyłaś, ale teraz będziesz schodzić w dół, w dół i aż na dno, ponieważ ja tak się nie poddam. Jestem gotowa do boju!
Pan Bóg pomoże mi w walce z tobą*

Która choroba była pierwsza?

Białaczka. Byłam niemowlakiem, a więc niczego nie pamiętam. O tym, że zachorowałam, dowiedziałam się po dziesięciu latach, kiedy moje serce przestało pracować. Lekarze stwierdzili, że tak się stało prawdopodobnie po chemioterapii. Rok później dostałam nowe serce.

Kiedy zrozumiałaś, co to znaczy transplantacja?

Jako 11-latka nie miałam pojęcia, na czym dokładnie polega ta operacja. Wiedziałam, że wymienią mi serce, ale w głowie miałam raczej inne tematy – misie, lalki, bajki czy gierki w Internecie. To mnie najbardziej interesowało, a nie to, że może mi się coś stać.

Pamiętam, że szłam na przeszczep i myślałam sobie, że się wybudzę i będzie git. I tak było. Początkowo były problemy z sercem, ale ostatecznie się przyjęło, nie doszło do odrzutu. Pięknie biło.

Bardziej zainteresowałam się tematem, kiedy do kin wszedł film Bogowie z Tomaszem Kotem w roli głównej, czyli historia Zbigniewa Religi i pierwszego w Polsce przeszczepu serca. Zdjęcia kręcone były w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, czyli dokładnie tam, gdzie ja byłam operowana. Potem chciałam nawet zostać kardiologiem, ale życie inaczej się potoczyło.

List do chłoniaka

Co zapamiętałaś z tego filmu?

Wszystko. To jest trochę tak, jakby się oglądało swoje życie na ekranie. Tylko za moich czasów były już lepsze warunki i było bardziej sterylnie.

Z Zabrza pamiętam miłe momenty. Poznałam tam chłopaka z Argentyny, który został moim przyjacielem. To wtedy podjęłam decyzję, że będę się uczyć języka hiszpańskiego. W szpitalu panowała rodzinna atmosfera. Co przyjechałam na kontrolę, to się odwiedzaliśmy w pokojach, jedliśmy razem, rozmawialiśmy, więc była „spoko” atmosfera. Dobrze się też czułam fizycznie. Nie to, co przy chłoniaku.

Ile miałaś lat, kiedy zachorowałaś na chłoniaka?

Piętnaście. Największy cios, bo to był okres dojrzewania, a ja nie mogłam robić tego, co rówieśnicy, musiałam leżeć w szpitalu. Chemioterapia była bardzo ciężka. Był moment, kiedy lekarze nie widzieli już szans na przeżycie, szukali dawcy szpiku. Leczenie było wyczerpujące.

Przez dwa miesiące nie mogłam jeść i pić, śluzówki miałam popalone, karmili mnie kroplówkami. W szkole niska samoocena dała o sobie znać, nie dogadywałam się z rówieśnikami. Inaczej myślałam niż oni. Byłam bardziej dojrzała. Dzieciaki śmiały się z seksualnych tematów, mnie to w ogóle nie śmieszyło.

Chłoniak to był najgorszy moment w moim życiu. Pojawiły się pytania: dlaczego ciągle coś mi jest? Chciałam się poddać. Ale po jakimś czasie znalazłam w sobie siłę do walki. Napisałam list do choroby, uruchomiłam bloga i zaczęłam motywować cały oddział i przekonywać, że wszystko będzie dobrze.

Hej, depresjo!

Kiedy zaatakowała depresja?

Na onkologii, po zdiagnozowaniu chłoniaka burkitta, wspierałam chore dzieci i ich rodziny, mówiłam, że z tego wyjdą. Robiłam różne akcje charytatywne, m.in. zbierałam serduszka podpisane przez lekarzy, żeby mali pacjenci nie czuli się samotni. A finał był taki, że dzieci z tego samego oddziału czy pokoju, umierały. To było nie do uniesienia. Byłam mówcą motywacyjnym, a tutaj się nie udawało. Psychicznie się wykończyłam. To wtedy napisałam list do depresji.

Hej, depresjo!
Widzę, że postanowiłaś do mnie zawitać.
Od kilku miesięcy próbujesz mnie i moja rodzinę wykończyć psychicznie lecz zapomniałaś do kogo przylgnęłaś…
Myślisz, że tak łatwo ci się poddam?
Myślisz, że odbierzesz mi chęć do życia?
Myślisz, że odbierzesz mi motywację do realizowania marzeń?
Myślisz, że będziesz cały czas krzywdziła mnie i moich bliskich?
A może myślisz, że uklęknę przed tobą i będę robiła co tylko zapragniesz?
Niestety, cię zmartwię moja droga…
Ja Kamila Makowska, która przeżyła dwa nowotwory oraz przeszczep serca. Jestem gotowa, aby znów stanąć do pola bitwy. Zapomniałaś, że zadarłaś z dziewczyną, która pomimo przeciwności losu nigdy się nie poddaje. Z wolą Boga potrafi przedźwignąć wszystko.
Tak jak opisywałam w poprzednich listach do choroby: „będziesz schodziła w dół, w dół, aż na samo dno…” i tak się stanie! Nie dam ci się manipulować, ani krzywdzić. Ja wygram, a ty przegrasz. Będę walczyć o swoje plany, cele i marzenia. Nie dam ci tego wszystkiego*

Kiedy poczułaś się lepiej?

Dwa lata temu. Niestety, w zeszłym roku pojawiły się kolejne problemy: niewydolność nerek. Lekarze dość radykalnie poinformowali o fatalnych wynikach, i o tym, że niewykluczone są dializy albo przeszczep nerki.

Przez chwilę było też podejrzenie, że znowu mam nowotwór, ale ostatecznie badania wykazały torbiel na jajniku. Trochę siadła mi psychika. Depresja wróciła i to spotęgowana. Zaburzenia lękowe towarzyszą mi do dzisiaj. Ostatnio jechałam na wizytę do lekarza do Wrocławia i dostałam ataku paniki. Bałam się, że będą złe wyniki, że doktor powie, że coś jest nie tak. Na szczęście ta rozmowa mnie uspokoiła.

„Czy jesteś wyczerpana? Bardzo. Czy zamierzasz się poddać? Nigdy”. To cytat z Twojego Instagrama.

Dodaję ludziom siły, a oni mnie. Kiedy trafiłam do szpitala i nie było wiadomo, co ze mną będzie, udostępniłam filmik i zdjęcie i od razu była masa komentarzy, że jestem inspiracją. To mnie motywuje do tego, żebym mogła iść dalej.

Lęk atakuje znienacka

Co piszą ludzie?

Sporo osób zmaga się z zaburzeniami psychicznymi. Oni są zainteresowani treściami dotyczącymi ataków paniki i lęków. Wiedzą, że nie są sami, nie cierpią sami. Jest taka osoba, która sporo przeżyła i może opowiedzieć, jak to jest się bać.

U mnie zaburzenia lękowe są wyciszone. One się uruchamiają w konkretnych sytuacjach, na przykład przed wizytą u lekarza. W głowie zaczynają się pojawiać myśli, że z nerkami będzie źle, albo że lekarz tak mi powie dosadnie o diagnozie, że tego nie uniosę. Pojawiają się duszności, przyspieszony oddech, mętlik w głowie. Człowiek chce przestać myśleć negatywnie, ale nie może, bo lęk paraliżuje.

Jak często te lęki się uruchamiają?

Jestem spokojna, a za pięć minut mogę dostać ataku paniki i nie będę mogła się uspokoić. Uruchamiają się znienacka, albo mogą trwać kilka dni. Kiedy nie można się uspokoić, trzeba wziąć tabletki.

A pamiętasz życie bez lęku?

Było lepiej i milej. Te lęki mam od 16. roku życia, od choroby nowotworowej. Wcześniej nie stresowałam się, bo nie byłam świadoma, że muszę dbać o siebie. Trzeba też dodać, że jak się ma lęki, to jest większa troska o zdrowie. Człowiek myśli: o kurczę, muszę pić 3-4 litry wody, bo mi się nerki wykończą.

Osoba po przeszczepie, przewlekle chora, pilnuje, aby wziąć tabletkę o 8 rano, bo inaczej będzie odrzut. Tu chodzi o świadomość zagrożeń. Człowiek zdrowy często zapomina zadbać o zdrowie. A potem już jest za późno.

Cieszy mnie, kiedy ludzie reagują na apele. Pewien chłopak zobaczył jakieś zdjęcia na moim kanale i poszedł się zbadać. Okazało się, że ma cukrzycę. Chciałabym rozwinąć konta, abym mogła dotrzeć do większej liczby osób. Dużo przeżyłam, a moja historia może kogoś zmotywować do walki ze swoją chorobą. I ten ktoś będzie tak samo silny, jak ta Kamila z Instagrama. Może pomyśli: skoro ona zwyciężyła, to czemu nie ja? Zachęcam, żeby cieszyć się każdą chwilą, bo nie wiemy, co będzie jutro.

Nie dałam się

Ja, Kamila Makowska, która pokonała białaczkę i przeżyła przeszczep serca. Nie dałam się tobie pokonać.
Pomimo, że byłam w stanie depresyjnym – nie dałam się.

Pomimo, że chciałaś moją rodzinę i mnie załamać psychicznie nie dałam się.
Pomimo, że poznałam się na ludziach – nie dałam się

Pomimo, że straciłam wszystkie włosy i nie jestem już taka piękna nie dałam się.
Pomimo , że mam teraz bliznę 10 cm na brzuchu
nie dałam się.
Pomimo, że nie mogłam jeść prawie miesiąc
nie dałam się.
Pomimo, że straciłam siły i kondycję – nie dałam się.

Jak napisałam w pierwszym liście, będziesz schodziła w dół, w dół. aż na dno. W końcu spadłaś na te dno, a ja osiągnęłam cel.
Ja, Kamila Makowska pokonałam białaczkę, przeżyłam przeszczep serca oraz zwyciężyłam walkę z chłoniakiem. Założyłam bloga, stałam się motywacją dla wielu ludzi, pomagałam innym, wierzyłam w siebie oraz się nie poddałam. Teraz mogę się nazwać królową oraz zwyciężczynią tej walki.

W końcu mogę powiedzieć, że jestem zdrowa*

Skąd jeszcze czerpiesz siłę, aby motywować innych?

Bycie na Instagramie i Tik Tok-u mnie napędza. Ale mam też ogromne wsparcie ze strony rodziny, przyjaciół, mam cele i marzenia, które trzymają mnie przy życiu.

Zdradzisz?

Chciałabym się nauczyć języków obcych. Podróżować. Zamieszkać, gdzieś w Europie. Może Paryż? Albo Hiszpania?

arch. prywatne

Czemu akurat tam?

W Hiszpanii jestem zakochana od dziecka. Znam hiszpański, ale chciałabym go studiować, żebym mogła uczyć innych i nie płacić za każdy certyfikat, przy okazji dowiem się czegoś ciekawego o Andaluzji. Język francuski też mi się podoba. Francja, elegancja, moda. Wysoka kultura.

Andaluzja na horyzoncie

Wróćmy do hiszpańskiego. Jak można zmotywować kogoś w tym języku?

Mam dwa ulubione zwroty: „Querer es poder”, czyli chcieć to móc i „Nunca te rindas” – nigdy się nie poddawaj.

Co chciałabyś robić w Hiszpanii?

Mieszkać w Andaluzji. Kocham ten region i tamtejszą kuchnię. Teraz jest tam około 15-16 stopni Celsjusza, u nas powiedzmy, że na minusie. Chciałabym założyć szkołę językową i uczyć hiszpańskiego.

A w którym mieście?
Wszystkie miasteczka Andaluzji są piękne, ale Malaga zapiera dech w piersiach. Najprzyjemniej jest zatrzymać się na Costa del Sol, patrzeć na Gibraltar i zachody słońca. I podziwiać Afrykę, która wyłania się na horyzoncie oraz morze i góry.

Byłam tam dwa lata temu. Usiadłam wieczorem, kiedy zachodziło słońce, podświetlone było całe wybrzeże, patrzyłam przed siebie i łzy napływały mi do oczu z tej radości. Tam zapomina się o wszystkim.

Rozmawiała Ewelina Lis, Ann Asystent Zdrowia.

*Listy do nowotworu i depresji autorstwa Kamili Makowskiej.

Więcej artykułów do przeczytania w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *