„Wstyd jest hamulcem”. Dlaczego się wstydzimy i jak nad wstydem zapanować?

Zarówno kobiety, jak i mężczyźni wstydzą się najbardziej faktów z przeszłości, chorób oraz braku pieniędzy. Wstydzimy się również swojego wyglądu: tuszy, krótkich nóg, odstających uszu…-o wstydzie i o tym, jak sobie z nim radzić, mówi w rozmowie z Ann Asystent Zdrowia, Joanna Godecka, psychoterapeutka.

Aneta Malinowska, Ann Asystent Zdrowia: Asiu wydałaś ostatnio książkę o wstydzie. Dlaczego podjęłaś taką tematykę?

Joanna Godecka, psychoterapeutka, współautorka książki pt. „Nigdy nie wstydź się siebie”: Myślałam nad tą tematyką od dłuższego czasu, ponieważ wiele osób, z którymi pracuję na sesjach terapeutycznych, zgłasza mi ten problem. Wstyd pojawia się z różnych powodów: wyglądu, wieku, otyłości, choroby. Są osoby, które bardzo boją się mówić o swoich problemach natury emocjonalnej. Dopiero na terapii jestem pierwszą osobą, która dowiaduje się o ich historiach. To niedobrze, gdy ludzie latami milczą i wstydzą się szczerze rozmawiać np. z bliskimi. Wsparcie ze strony, najbliższych, rodziny czy przyjaciół byłoby bardzo przydatne. Dlatego pomyślałam, że warto o wstydzie napisać i uświadomić ludziom, szczególnie kobietom, że najczęściej na to, co wywołuje u nich wstyd, trzeba spojrzeć z innej perspektywy.

Pobierz bezpłatną aplikację Ann Asystent Zdrowia i zadbaj o swoje zdrowie już dziś!

Powiedz w takim razie, czym jest wstyd?

Wstyd jest uświadomieniem sobie, że nie jesteśmy dość dobrzy, że nie wyglądamy dostatecznie dobrze, albo nie funkcjonujemy dostatecznie dobrze. Wstyd to jest emocja samoświadomościowa. To oznacza, że to my sami osądzamy siebie i uznajemy, że jest w nas coś, czego powinniśmy się wstydzić.
Uważam, że powinniśmy zweryfikować swój stosunek do wielu rzeczy, aby wstyd przestał nam towarzyszyć i dlatego powstała ta książka.

Wstyd dobry i zły

Skąd się bierze wstyd?

Początek ma miejsce w okresie socjalizacji. Zauważmy, że dzieci przechodzą naturalną fazę wstydzenia się, ale to jest tylko etap rozwojowy. Jeżeli nie nałożą się na to potem negatywne informacje z otoczenia, to w naturalnym procesie dziecko dojrzewa i staje się odważną i świadomą siebie osobą.
Natomiast jeśli dostajemy mnóstwo negatywnych komunikatów, jesteśmy porównywani, zawstydzani, uświadamia to dziecku, że coś jest z nim nie tak.

Negatywne komunikaty w dzieciństwie i w młodości w stylu: nie jedz tyle, bo będziesz gruba, nie garb się, bo będziesz garbaty itp. To one powodują, że później osądzamy siebie, jako niezbyt dobrych?

Tak. Zdecydowanie. Do tego jeszcze często dołącza się środowisko: szkoła, nauczyciele, rówieśnicy, którzy się mogą śmiać np. z tego, że nosimy okulary, albo, że mamy piegi, albo jesteśmy za grubi czy za szczupli, albo mamy odstające uszy. Również wyniki w nauce mogą być krytykowane. To wszystko tworzy negatywny wizerunek własny, którego rezultatem jest wstyd. Po takich doświadczeniach uważamy, że jesteśmy gorsi od innych i powinniśmy ukrywać swoje niedostatki. A ukrywanie to wstydzenie się. Nie pokazuję czegoś, bo uważam, że nie jest to chluba, tylko przedmiot wstydu.

Kiedy wstyd jest dobry, a kiedy zły?

Wstyd jest naturalny, jeśli zrobimy coś złego. Jeśli np. obraziłam kogoś, bo wypowiedziałam coś w emocjach, a potem myślę sobie, jak ja mogłam coś takiego powiedzieć. W takich okolicznościach mój wstyd jest dla mnie sygnałem, że to zachowanie było niewłaściwe. I to jest pozytywny bodziec do tego, żebym np. sytuację wyjaśniła, przeprosiła kogoś. Taki wstyd ma funkcję naprawczą i można powiedzieć, że to jest „dobry wstyd”.
Natomiast jeśli wstydzę się czegoś, czego się wstydzić nie powinnam np. garbatego nosa albo, że nie skończyłam studiów czy nie chodziłam do renomowanej szkoły albo że się rozwiodłam, albo że cierpię na bulimię, czy depresję, albo, że miałam toksyczną, patologiczną rodzinę – to jest mowa o wstydzie nieadekwatnym, czyli takim, który nie wynika z mojego niewłaściwego zachowania, ale z powodu niewłaściwej perspektywy, z jakiej patrzę na życie. I tu należałoby nad tą perspektywą popracować.



Dlaczego się wstydzimy: wstyd prowadzi do licznych kompleksów

Do czego prowadzi nadmierne wstydzenie się? Jakie są konsekwencje?

Nadmierne wstydzenie się przyczynia się do powstawania licznych kompleksów. Czyli najczęściej wycofujemy się z przeróżnych aktywności, żeby nie zostać osądzonymi negatywnie. Na przykład, gdy uważam, że jestem gruba, to nie chodzę na plażę, a jeśli idę to opatulona po samą szyję lub w ubraniu, żeby tylko nikt nie widział, jak naprawdę wyglądam.
Jeśli uważam, że jestem brzydka czy brzydki to nie chodzę na randki, bo na pewno się nikomu nie spodobam. Jeżeli uważam, że nie jestem odpowiednio wykształcona, to nie próbuję sięgać wyżej zawodowo. Jeśli np. wstydzę się, że choruję, to cierpię w samotności. Nikt nie wie o moim problemie zdrowotnym i jest mi dużo ciężej.
Gdy wstydzę się pochodzenia, to nie poznaję nikogo z moją rodziną, zachowuję tajemnicę, jeśli ludzie pytają mnie o moje sprawy.
Osoby nadmiernie się wstydzące starają się ze wszystkich sił, aby nikt nie zobaczył, jakie są niedoskonałe. Dla nich życie często kręci się dookoła ukrywania tego, czego się wstydzą. Zatem taki wstyd nie rozwija, a wręcz zabiera życiową odwagę. Dlatego należy podjąć temat i popracować nad podejściem do siebie.

Dlaczego kobiety wstydzą się bardziej?

W książce o tym piszesz, ale powiedz też moim czytelnikom i słuchaczom, czego najczęściej wstydzą się Polki i Polacy?

Kanał Discovery Travel and Living zapytał Polaków, co ukrywają. Według tego badania zarówno kobiety, jak i mężczyźni wstydzą się najbardziej faktów z przeszłości, chorób, oraz braku pieniędzy. Przy czym niedostatków finansowych i pustki w portfelu bardziej wstydzą się kobiety. Poza tym Polacy, zwłaszcza młodzi, wstydzą się dziwnych nawyków. Wstydzimy się również swojego wyglądu: tuszy, krótkich nóg, odstających uszu…


To dziwne, że kobiety wstydzą się bardziej od mężczyzn tematów finansowych, hmm. Szczerze nie spodziewałam się i zdziwiło mnie to(!). Jednak mężczyźni, jak pokazują dane, również się wstydzą. Czy w taki sam sposób jak kobiety?

Oczywiście mężczyźni też się wstydzą. Tylko mężczyźni wstydzą się jednak trochę inaczej. Wstyd zakrywają często szorstkością, arogancją, podczas gdy wstydzące się kobiety są bardziej nieśmiałe i wycofane.

Jedna z twoich rozmówczyń opowiada, jak bardzo zmieniło się jej podejście do własnego ciała i kompleksów, w momencie, gdy wyjechała z Polski… Czy w takim razie, na tle innych nacji wstydzimy się bardziej?

Mogę śmiało powiedzieć, że tak. W różnych krajach różnie to wygląda. Ewa, z którą krótką rozmowę zamieściłam w książce, otwarcie mówi, że w Polsce hodowała straszne kompleksy z powodu otyłości. Gdy wyjechała do Anglii, okazało się, że tam w nikt na jej wygląd nie zwraca uwagi, że nikt nie patrzy na nią z niesmakiem. Zaczęto taktować ją jak normalną kobietę, po prostu noszącą większy rozmiar ubrań. Okazało się też, że tam są ciuchy w jej rozmiarze, do wyboru i koloru. Dzięki temu wszystkiemu jej stosunek do własnego ciała uległ zmianie, poprzez fakt, że pojawiła się w miejscu, w którym ludzie się takimi rzeczami nie przejmują.
To tylko jeden przykład, choć można je mnożyć, gdyż, w tym zakresie są różne kulturowo – społeczne naleciałości i „warianty” wstydzenia się. Myślę jednak, że jesteśmy jednym ze społeczeństw, gdzie wstyd odgrywa faktycznie dużą rolę.

Nie powinnyśmy myśleć o sobie w kategorii kompleksów

Zwłaszcza wstyd kobiecy, prawda? Z powodu fizyczności – wyglądu, z powodu kobiecości – miesiączki, klimakterium. Kobiety są „piętnowane”. To bardzo częste zjawiska, które przez całe życie wielu kobietom towarzyszą.

Rzeczywiście. Nie powinnyśmy myśleć o sobie w kategorii kompleksów. Bo np. jeśli ktoś ma sporą nadwagę, to jest to kwestia zdrowotna. Uważam, że trudno jest sobie powiedzieć, że ważę 40 kg za dużo i co z tego. Uważam, że podejście powinno być adekwatne, ale bez wstydu. Czyli nie powinnam się wstydzić tego, że noszę duży rozmiar. Raczej powinnam to traktować w kategoriach, czy to mi odpowiada, czy nie odpowiada. Nie powinnam wychodzić na ulicę, obawiając się krytycznych uwag, czy komentarzy na temat mojego wyglądu, z czym spotyka się wiele moich pacjentek.
W ogóle powinniśmy, nie tylko kobiety, traktować nasze ciała, jak coś bardzo cennego i ważnego dla nas i nie możemy pozwalać na to, żeby ktoś z naszego wyglądu drwił.

A jeśli drwi, to jak reagować na niestosowne uwagi?

W takim momencie osoba „wyśmiewana” powinna bardzo krótko odpowiedzieć, że nie życzy sobie komentowania swojego wyglądu czy ubioru, czy czegokolwiek innego.

Co dla wielu nie jest proste…

Niestety.

Wstyd, ból i traumy wstydzących się kobiet

Patrząc wciąż przez pryzmat wstydu, czemu bycie kobietą jest trudne? Czemu kobiety mają więcej bólu, wstydu i traum – związanych ze swoim wyglądem i fizjologią?

Hhmm, czy faktycznie bycie kobietą jest trudne? Trudne, jeżeli patrzymy na siebie przez pryzmat niedoskonałości. Natomiast fantastyczne, jeżeli patrzymy na siebie, przez pryzmat tego, co lubimy i akceptujemy, a szczerze mówiąc, akceptować powinnyśmy wszystko. Przy okazji akceptacja to nie aprobata.

To znaczy?

Jeżeli mam jakiś problem… Na przykład wracając do otyłości. Moja akceptacja będzie polegała na tym, że powiem sobie, że mam 20 czy 30 kg nadwagi i to akceptuję. To znaczy nie będę się tym dręczyć. Jednak to wcale nie znaczy, że nie zacznę czegoś z tym robić. Bo chcę mocno to tutaj zaznaczyć, akceptacja nie oznacza aprobaty.
Aprobata to jest zadowolenie z czegoś, a akceptacja jest uznaniem status quo – taka jestem. Zatem jeśli potrafimy w ten sposób na siebie spojrzeć, to podchodzimy do siebie z szacunkiem bez względu na to, co się z nami dzieje. Wiec, jeśli potrafimy sobie tą perspektywę zmienić, to zaczynamy, żyć inną jakością życia. Nawet jeśli nie wyglądamy idealnie czy dokucza nam jakieś schorzenie, czy inna przypadłość, czyli po prostu akceptujemy to.

Wracając jeszcze na chwilę do kobiet i kobiecości, faktycznie mamy więcej bólu i traum…?

Poniekąd tak, ponieważ wciąż kobiety są traktowane w różnych aspektach życia przedmiotowo. Mają przykaz, że mają być ładne, mają dobrze wyglądać, podczas gdy od mężczyzn się tego nie wymaga. Mężczyzna, kiedy jest czysty i schludny, uważa się, że jest w porządku.
Natomiast, jeśli kobieta nie przykłada wielkiej wagi do swojego wyglądu, np. jest czysta, schludna, ale nieprzesadnie zajmuje się swoim ubraniem czy make-upem, to często uważana jest za nijaką, szarą myszkę. Od kobiet oczekuje się więcej, że będą atrakcyjne, zalotne, epatujące seksapilem.


Trochę się to już zmienia

Jednak chyba aktualnie, trochę to się zmienia?

Tak. Na szczęście trochę się to już zmienia. Byłam ostatnio na konferencji, gdzie prowadziłam warsztaty dla kadry medycznej. Ponieważ był to luksusowy hotel, to wiem, że jeszcze przed pandemią większość kobiet uczestniczących w warsztatach pojawiłaby się w szpilkach i garsonkach. I mordowałyby się przez kilka długich godzin w takim klasycznym, eleganckim dress codzie. Natomiast obecnie większość kobiet, które brały udział w tych wielogodzinnych zajęciach, ubrana była wygodnie. Tylko nieliczna grupa była w szpilkach. Większość uczestniczek warsztatów była w wygodnych, sportowych butach i takich strojach. To nie znaczy, że wyglądały brzydko, bo wyglądały odpowiednio i pięknie. Dla mnie jednak wielce satysfakcjonujący jest fakt, że kobiety zaczynają stawiać na swój komfort, bez napięcia, bez nadęcia. I to jest bardzo pozytywne, że jest grupa kobiet, które akceptują siebie. Nie wstydzą się i nie mają wewnętrznej presji, żeby się podobać innym ludziom.

Jak poradzić sobie ze wstydem?

I znowu padło słowo klucz naszej rozmowy. Wstyd. Powiedz jeszcze, jak możemy nad nim zapanować?

Zapanować nad wstydem możemy przez uświadomienie sobie, że jest to schemat myślowy, który jest dla nas destrukcyjny, który nas osłabia, dewaluuje i doprowadza do wejścia w spiralę kompleksów. Jeśli jest nam trudno dać sobie radę samemu, to dobrze, jest udać się na terapię albo chociażby porozmawiać z przyjacielem. Z kimś bliskim i zaufanym, powiedzieć, że mamy taki problem, że się wstydzimy. W tego typu szczerych rozmowach możemy zyskać inną perspektywę i przede wszystkim o tą inną perspektywę tu chodzi.

A kiedy należy skorzystać z pomocy specjalisty?

Kiedy czujemy, że nie możemy ruszyć z miejsca. Kiedy mimo prób, nadal dokuczają nam: nieśmiałość, wycofanie, rezygnowanie, unikanie, bo to są zachowania, które nas pozbawiają czegoś w życiu. Oznaczają, że są obszary, które traktujemy etykietką: nie dla mnie, bo jestem taka czy inna. Czyli jeśli wstyd jest hamulcem w naszym życiu i nie potrafimy go odpuścić, to myślę, że jest to najwyższa pora na wizytę terapeutyczną, żeby ktoś, w przyjaznych warunkach pomógł zmienić spojrzenie na siebie. Żeby nauczyć się życzliwości do siebie, akceptacji, a nawet ciepłych uczuć. Bo naprawdę o to chodzi, żebyśmy się zaczęły traktować jako fajne osoby, abyśmy stawały się swoimi przyjaciółkami, a przestawały czy przestawali być swoimi wrogami.

Autorka: Aneta Malinowska, Ann Asystent Zdrowia

Serwis / aplikacja Ann dokłada wszelkich starań, aby treści składające się na zawartość serwisu były ścisłe i poprawne. Prezentowana treść jest dostarczana jedynie w celach informacyjnych lub edukacyjnych. W żadnym zakresie nie zastępuje i nie może być utożsamiana z konsultacją czy poradą lekarską.

Więcej ciekawych materiałów z cyklu „Zdrowa głowa z Ann”:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *