Wszystkie emocje są potrzebne, ale warto je regulować

Radość, smutek, wstręt, strach, zaskoczenie i złość – to podstawowe emocje, które towarzyszą każdemu z nas, bez względu na płeć czy wiek. Co ważne, wszystkie są nam potrzebne! Istotne jest to, w jaki sposób nimi zarządzamy i jak je regulujemy. Czym jest regulacja emocjonalna i jak może nam pomóc? W jaki sposób rozładować złość? Przypominamy rozmowę z mgr Aleksandrą Kolasiewicz, psychologiem.


Złość daje nam informację o tym, jakie granice zostały przekroczone, jakie nasze potrzeby nie zostały spełnione. Jest to bardzo ważna emocja, niestety niepożądana społecznie. Nie chcemy jej, nie opłaca się nam ona, szczególnie w kulturze europejskiej, która wymaga od nas postawy przyjaznej i nastawionej na współpracę.

— mgr Aleksandra Kolasiewicz.

Karolina Bielawska, Ann Asystent Zdrowia: Czym jest regulacja emocjonalna?  

mgr Aleksandra Kolasiewicz: Regulacja emocjonalna nie jest pojęciem, które zawiera w sobie jakąś jedną teorię. Jest to zbiór narzędzi których możemy się nauczyć, aby swoje emocje regulować. Możemy zastosować techniki behawioralne, poznawcze, wśród nich techniki wyobrażeniowe. Często nie jesteśmy świadomi, dlaczego za naszym zachowaniem idzie dana emocja. Uświadomienie sobie jej celowości i później tolerancja jej jest również metodą regulacji. Praca z ciałem, zobaczenie, gdzie i kiedy emocja się pojawi to również pewne uświadomienie. Nawet zwyczajne wyrażanie emocji jest ich regulacją.

Emocje a techniki behawioralne

Skupmy się na technikach behawioralnych. W jaki sposób możemy je zastosować w codziennym życiu?

Techniki behawioralne koncentrują się na naszym zachowaniu. Dobrym przykładem jest osoba, która celowo unika jakiejś sytuacji, bo wie, że jej nie służy, np. nie idzie na lekcje, bo w tym momencie jej nastrój mówi, że może wydarzyć się coś nieprzyjemnego. Może to być też spotkanie z przyjaciółmi, bo wiemy, że wprawi to nas w lepszy nastrój.

Trzeba to również podkreślić, że nie każda z technik behawioralnych będzie adekwatna- niektóre z nich są ucieczkowe i niesłużące człowiekowi. Myślę też, że aktywność fizyczna jest sama w sobie regulująca. W jej trakcie wydzielana jest przede wszystkim endorfina (wywołuje dobre samopoczucie i niweluje stres). Hormony te regulują uczucie złości i obniżają napięcie. Jednak nie należy ich sprowadzać do leku na każdą dolegliwość natury psychicznej, istnego panaceum.



Unikanie nieprzyjemnych miejsc

Czy unikanie miejsc i sytuacji, które kojarzą nam się z przykrością, jest zawsze dobrą ścieżką? Czy to zależy?  

Podchwytliwe pytanie. Nie można odpowiedzieć na nie jednoznacznie. Istnieją różne rodzaje problemów dotyczących ludzkiej psychiki. Osoby w żałobie na początku odwiedzają grób bliskiej osoby, oglądają zdjęcia. Nadchodzi jednak moment, kiedy robią to coraz rzadziej, aby zamknąć ten okres. To naturalny proces, który służy naszemu dobrostanowi psychicznemu.

Inne kwestie typu klaustrofobia (lęk przed zamkniętymi, ciasnymi pomieszczeniami, np. windą) czy lęk przed lataniem rozwiązujemy w inny sposób. Oczywiście możemy tego unikać, ale czy to jest rozwiązanie problemu? Niekoniecznie. Najlepiej powoli oswajać się ze swoimi lękami, najpierw np. poprzez wejście do windy czy dojazd na lotnisko. Jasne, moglibyśmy nie wychodzić z domu, prawdopodobnie przez chwilę poczulibyśmy się lepiej. Jednak dałoby to jedynie pozorne uczucie ulgi, która szybko przerodziłaby się w kolejny lęk.

Pobierz bezpłatną aplikację Ann Asystent Zdrowia i zadbaj o swoje zdrowie już dziś

Inaczej wygląda to w przypadku unikania sytuacji, które ewidentnie nam szkodzą. Jeśli tkwimy w toksycznej relacji- romantycznej, przyjacielskiej bądź profesjonalnej, należy zastanowić się, czy nie ma w niej po którejś ze stron przemocy, dlaczego czujemy się w niej tak ciasno. Może lepiej byłoby z niej odejść, jeśli poprawa nie jest możliwa? Podobnie z osobami, które mają skłonność do uzależnień.

Jeżeli wiemy, że mamy problem z nadużywaniem alkoholu lub narkotyków, dobrą techniką jest unikanie “zakrapianych” imprez. Są one bardzo silnym bodźcem. Także spotkania z innymi, którzy wiedzą o naszym nałogu i często przekraczają granice, nakłaniając do spróbowania, nie należą do zachowań pomocnych.  

Emocje dobre i złe?

Dojrzeliśmy do momentu, kiedy mówimy o tym, że nie ma dobrych i złych emocji. Do tej pory złość była postrzegana jako coś negatywnego, czego należy się wystrzegać. Co możemy zrobić z tą złością? Nie każdy potrafi nad nią zapanować. Co możemy zrobić, kiedy czujemy, że zaraz wybuchniemy?  

Pewnie! Jeżeli czujemy, że w danej chwili nie mamy narzędzi, które pozwolą nam zapanować nad naszą wściekłością, powinniśmy wykonać mały krok, żeby ją powstrzymać. Możemy wyjść na chwilę do innego pokoju i na swój sposób dojść do siebie. Możemy powiedzieć naszym bliskim, że coś nas bardzo zezłościło i że na ten moment nie mamy przestrzeni na rozmowę o tym. Aktywność fizyczna będzie tu również dobrym wyjściem.

Złość jest nam potrzebna

O czym mówi nam złość? Dlaczego ta emocja jest tak ważna? 

Złość daje nam informację o tym, jakie granice zostały przekroczone, jakie nasze potrzeby nie zostały spełnione. Jest to bardzo ważna emocja, niestety niepożądana społecznie. Nie chcemy jej, nie opłaca się nam ona, szczególnie w kulturze europejskiej, która wymaga od nas postawy przyjaznej i nastawionej na współpracę. By złość w nas zrozumieć (gdyż nie każdy ma do niej dostęp) należałoby zapytać siebie szczerze, jaka nasza granica została przekroczona, jaka potrzeba nie została zaspokojona. Do złości czy nawet wyżej wspomnianej wściekłości dochodzi właśnie w sytuacji takich przekroczeń. Uświadomienie sobie swoich wartości i potrzeb, ustalenie granic i bycie przy nich, przy sobie, daje nam mocne narzędzia do pracy własnej nad złością.

Często nie potrafimy zapanować nad rozdrażnieniem i irytacją. Tymczasem jeszcze wcześniej możemy przyjrzeć się temu i spróbować znaleźć rozwiązania. Może dostajemy sygnały z ciała? Boli nas kręgosłup, cierpimy na bóle głowy, przewlekłe zmęczenie lub dokuczają nas dolegliwości ze strony układu pokarmowego? Nie od dziś wiadomo, że istnieje relacja pomiędzy ciałem i umysłem i jedno oddziałuje na drugie. Nie możemy więc traktować tych dwóch elementów w oderwaniu. Stres dnia codziennego, przekraczanie granic przez bliskich lub współpracowników dają znać o sobie w ciele. Nie ignorujmy tych znaków. Rozpoznanie pierwszych objawów pozwoli także przyjrzeć się uczuciu złości i odpowiednio zareagować.

Emocje a agresja

Chociaż powoli zmienia się nasze podejście do złości, agresja jest uczuciem nieakceptowanym społecznie. Czy granica pomiędzy nimi jest cienka? 

To zależy. Uzasadniona, zwyczajna, wręcz adaptacyjna złość, kiedy ktoś zrobił coś, co nas w tym momencie denerwuje, burzy pewien ład, będzie ok i również informacją dla nas, że coś jest dla nas ważne. Komunikat o odpowiednim nasileniu o złości może stać się informacją dla drugiej strony o naszych potrzebach. Super. Agresja jednak kojarzy się z czymś fizycznym, ale pamiętajmy, że może przybrać ona bierny, werbalny bądź niewerbalny wymiar. Fizyczną agresję łatwo rozpoznać. Bierna, zakamuflowana to najczęściej właśnie wykwit problemu okazywania złości. Osoby takie nie potrafią na przykład skonfrontować problemu z drugą osobą, zamiast tego stosując technikę “obrażania się”, cichych dni, chłodu emocjonalnego.

Kobieta i mężczyzna kłócą się, odczuwają złość.
Każdy z nas ma prawo do złości/fot. fizkes/shutterstock.com

Czy każdy rodzaj aktywności fizycznej pomaga rozładować złość? Co bardziej polecasz – rower czy jogę? 

Chciałabym zaznaczyć, że im dłuższy i intensywniejszy wysiłek fizyczny, tym więcej hormonu szczęścia się wydziela. Chodzi głónie o endorfinę. Odczuwamy również przypływ energii. Pamiętajmy jednak, by wyboru aktywności fizycznej dokonywać pod siebie, a nie poprzez pryzmat panujących trendów czy zaleceń fitnessek. Wiele zależy od naszego temperamentu i preferencji. Są osoby, które potrzebują więcej spokoju i uważności i wtedy joga jest jak najbardziej wskazana. Jeśli nie lubimy biegać i wiemy to z całą naszą mocą, a zasugerujemy się czyimś poleceniem, to może to przynieść wręcz odwrotny skutek. Najprawdopodobniej zdenerwujemy się mocniej, nie przyniesie nam to sugerowanej przyjemności.

Każdy ma prawo do złości

Stereotypowo złość to domena mężczyzn. Mamy zresztą w Polsce powiedzenie “złość piękności szkodzi.” Czy kobiecie wypada się złościć?  

Takie stereotypowe postrzeganie złości przez pryzmat płci prowadzi do wielu nieszczęść. Myślę, że takie przekazy trafiają do małych dzieci i one idą sobie z nimi w świat. Młode osoby mogą tłumić emocje i nie wyrażać złości. Wokół złości narosło wiele mitów. Jednym z nich jest to, że dotyczy osób mocno zaburzonych, niepoczytalnych, które tracą nad sobą kontrolę. W wielu sytuacjach wystarczyłoby proste “nie mów do mnie tak, to mnie rani”- problem polega na tym, że wielu z nas nie chciałoby takiego komunikatu również usłyszeć. I tak oto trafiamy w błędne koło.

Zobaczmy, jak bardzo krzywdzącym jest dla nas wszystkich sposób, w jaki mężczyznom przypisuje się prawo do bycia wściekłym, a kobietom się tego zabrania.  

Chłopaki nie płaczą. To prawda? Mogą płakać czy nie mogą?  

Jasne, że mogą i nawet powinni! Wypieranie smutku czy złości i tak da o sobie znać w życiu dorosłym, na przykład w postaci chorób psychosomatycznych lub poprzez agresję. W Polsce utarło się przekonanie, że mężczyzna ma być silny, nie może być mięczakiem, bo jest to oznaka słabości. Stoi to w kontrze do kobiet – słabszej płci z zupełnie innego świata, której nie wypada się złościć i ma się uśmiechać. Nawet jak to mówię, to mnie to złości!

Tymczasem niezależnie od płci mamy prawo przeżywać wszystkie emocje – smutek, radość, wściekłość, nudę, zaskoczenie. I nikt nie powinien tego oceniać. Absolutnie nikt.

Pozytywne emocje

A co z radością jednoznacznie postrzeganą jako pozytywną emocję? Czy my, Polacy, potrafimy się cieszyć?  

Na pewno nie cieszymy się tak, jak w krajach południowej Europy czy krajach latynoamerykańskich. Trzeba jednak wziąć pod uwagę klimat – słońce świeci tam przez większą część roku, a to ma pozytywny wpływ na nasz nastrój. Te narodowości bardziej ekspresyjnie pokazują radość. Nawet ich powiedzenia obfitują w więcej radości niż cierpienia.  

Polacy mają ogromny problem w przyjmowaniu komplementów, przez co często je odrzucają. Jesteśmy tego uczeni od dziecka. Z pokolenia na pokolenie przekazujemy też cierpienie. Jest to wpisane niejako w nasze geny. Nasi przodkowie dwie generacje wstecz przeżyli traumę wojny i przesiedleń, więc my również dostajemy w spadku schematy domów biednych, smutnych, nastawionych na przetrwanie. Pamiętajmy, że ta historia wydarzyła się naprawdę niedawno. Zmiana z reguły następuje stopniowo. Przekaz niesiony z naszych domów rodzinnych odgrywa kluczową rolę.

To, czy potrafimy się cieszyć zależy od tego, co na ten temat mówili nam nasi rodzice, czy radość nie była warunkowa, czy na przykład mama zawsze cieszyła się na powracające ze szkoły dziecko czy uśmiechała się dopiero, kiedy w odpowiedzi na pytanie: jaką dostałeś ocenę?, padała piątka bądź szóstka? Możemy jednak przerwać ten schemat, ucząc nasze dzieci, że radość jest pożądana, warto cieszyć się z sukcesów swoich i innych i samym sobą ją okazywać.

Autorka: Karolina Bielawska, Ann Asystent Zdrowia

Serwis / aplikacja Ann dokłada wszelkich starań, aby treści składające się na zawartość serwisu były ścisłe i poprawne. Prezentowana treść jest dostarczana jedynie w celach informacyjnych lub edukacyjnych. W żadnym zakresie nie zastępuje i nie może być utożsamiana z konsultacją czy poradą lekarską.

Czytaj więcej w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *