Żałoba. Dajmy sobie prawo do przeżywania straty [AUDIO]

Autorka: Aleksandra Mazur, Ann Asystent Zdrowia

Rozpacz, wściekłość, poczucie pustki, lęk. Emocje, które towarzyszą nam w obliczu śmierci bliskiej osoby, są różnorodne i często bardzo skrajne. Jak sobie z nimi poradzić? Kiedy udać się do specjalisty? W jaki sposób powinna przebiegać żałoba? Między innymi o tym rozmawiamy z mgr Wojciechem Nowakiem, psychoterapeutą z Centrum Rozwoju i Wsparcia Psychologicznego Mentali.


Jeżeli robimy wszystko, żeby nie dopuszczać do siebie emocji, których doświadczamy, to znaczy, że je tłumimy albo im zaprzeczamy. Robimy sobie tym potworną krzywdę i później trafiamy do gabinetu terapeutycznego, bo sami sobie z tym nie poradziliśmy. Mamy prawo do tego, żeby przeżywać wszystkie emocje, jakie wiążą się z utratą. Jeżeli jesteśmy wściekli, bądźmy wściekli. Jeśli chcemy popłakać, płaczmy. Jeżeli potrzebujemy być sami, bądźmy sami. Tyle tylko, żeby było to bezpieczne dla nas i dla naszego otoczenia

— mgr Wojciech Nowak.

Aleksandra Mazur, Ann Asystent Zdrowia: Czym jest – z psychologicznego punktu widzenia – żałoba i jakie są jej fazy?

mgr Wojciech Nowak, psychoterapeuta: Zdefiniowałbym żałobę jako czas adaptowania się do utraty. W naszej europejskiej kulturze prawidłowo przebiegająca żałoba powinna zamknąć się w 12 miesiącach, czyli jeżeli tracimy kogoś bliskiego, to powinniśmy w ciągu roku się z tym uporać. Oznacza to, że po roku powinniśmy być zdolni do zaakceptowania faktu, że straciliśmy rodzica, bliską osobę, przyjaciela etc. Tyle, że indywidualną kwestią jest to, w jakich proporcjach będą przebiegały poszczególne fazy żałoby.

Douglas A. Rund razem ze współpracownikami wyszczególnił 5 typowych faz żałoby. Pierwszą, bezpośrednio po zgonie bliskiej osoby, jest uczucie anestezji, czyli szok. Z reguły pierwszą reakcją na taką sytuację jest zaprzeczenie, próbujemy zanegować tę rzeczywistość.

Druga faza to szloch i protest, czyli w pierwszych minutach, godzinach po zgonie bliskiej osoby, mówimy: „nie, to nieprawda”, „nie zgadzam się na to”, „nie chcę i nie akceptuję”. Warto zauważyć, że i pierwsza, i druga faza zaczynają być coraz bardziej wysycone bardzo skrajnymi emocjami.

Patologiczna żałoba

Trzecia faza to faza dezorganizacji. Dotyczy ona jednostki, ale też rodziny. W przypadku jednostki faza dezorganizacji charakteryzuje się niezdolnością do pracy i trudnościami w funkcjonowaniu w obrębie rodziny. Mogą też jej towarzyszyć objawy lęku, zaburzenia snu, utrata apetytu, dolegliwości somatyczne, pewien niepokój ruchowy, utrata zainteresowania relacjami społecznymi oraz stany depresyjne. Później, ok. 6 miesięcy po zgonie bliskiej osoby, jest faza reorganizacji. To jest czas, kiedy trzeba na nowo sformułować to, jak funkcjonujemy – zarówno emocjonalnie, jak i w życiu codziennym.

Później następuje piąta faza, którą autorzy nazwali patologiczną żałobą. Jeśli nie uporamy się z żałobą w ciągu roku i dalej tkwimy w rozpamiętywaniu zmarłej osoby, wtedy mówimy o patologicznej żałobie. Nie chodzi o utratę pamięci o zmarłej, ale o zmniejszenie natężenia myśli, które utrudniają codzienne funkcjonowanie. Ostatnią fazą umierania i właśnie żałoby jest faza akceptacji.

Wsparcie psychologiczne zamiast terapii

Co może wskazywać na to, że potrzebujemy pomocy specjalisty wcześniej?

Jeżeli przeżywamy żałobę i rzeczywiście czujemy, że sobie z tym nie radzimy, to oczywiście nie oznacza, że musimy czekać do upływu roku, bo może sobie poradzimy. Poprośmy o pomoc specjalisty wcześniej. Takiemu pacjentowi można jak najbardziej zaproponować wsparcie psychologiczne. Na pewno nie ekspresyjną terapię, bo osoba w żałobie do terapii się nie nadaje. To, co przeżywa, nie jest patologią, tylko normą. Być może potrzebuje jakiegoś wsparcia społecznego, psychologicznego, ale na pewno nie terapii. Być może jakichś leków od psychiatry, bo np. nie może spać i potrzebuje leków, aby się wyspać i pójść do pracy. Natomiast kwalifikacja do terapii depresji z powodu śmierci bliskiej osoby jest nieadekwatna.



Jeżeli mówimy o pracy z osobami, które przeżywają utratę i żałobę, trzeba mieć na uwadze też to, co to jest za utrata i kogo tracimy. Ja akurat mam w domu takie doświadczenie, że straciłem tatę. Jestem dorosłym człowiekiem i straciłem tatę. Każdy dorosły człowiek liczy się z tym, że straci rodziców. Trudno nam zestawić sytuacje, kiedy umiera nam 80- czy 90-letni rodzic z sytuacją, kiedy tracimy dziecko. Widziałem umierające dzieci w klinice onkologicznej, kiedy jako student byłem tam wolontariuszem, i jest to bardzo trudne doświadczenie dla rodziny.

Co w sytuacji, jeżeli po roku dana osoba funkcjonuje na co dzień normalnie, ale nie jest w stanie pogodzić się ze stratą, nie potrafi jej zaakceptować?

To znaczy, że sobie nie poradziła. Nie trzeba wyrywać włosów z głowy czy walić głową w ścianę, żeby stwierdzić, że dana osoba sobie nie poradziła. Nieprzepracowana żałoba może mieć bardzo różne oblicza.

Żałoba a tłumienie emocji

Czy sposobem na przeżycie żałoby jest właśnie dopuszczenie do siebie tych towarzyszących nam emocji?

Tak, i nie dotyczy to tylko okresu żałoby, ale każdego dnia naszego życia od narodzin do śmierci. Niezależnie od tego, kim jesteśmy, co robimy i gdzie mieszkamy. Jeżeli robimy wszystko, żeby nie dopuszczać do siebie emocji, których doświadczamy, to znaczy, że je tłumimy albo im zaprzeczamy. Robimy sobie tym potworną krzywdę i później trafiamy do gabinetu terapeutycznego, bo sami sobie z tym nie poradziliśmy. Mamy prawo do tego, żeby przeżywać wszystkie emocje, jakie wiążą się z utratą. Jeżeli jesteśmy wściekli, bądźmy wściekli. Jeśli chcemy popłakać, płaczmy. Jeżeli potrzebujemy być sami, bądźmy sami. Tyle tylko, żeby było to bezpieczne dla nas i dla naszego otoczenia.

Dawno temu, kiedy pracowałem jeszcze w poradni zdrowia psychicznego i byłem młodym, stawiającym pierwsze kroki psychoterapeutą, przyszła do mnie pacjentka i powiedziała, że czuje się źle, depresyjnie itd. Próbowałem zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, a ona wyjaśniła, że 2 tygodnie temu pochowała męża. Zapytałem, dlaczego w takim razie potrzebuje pomocy psychoterapeuty, przecież przechodzi żałobę, to, co się z nią dzieje, jest normalnym zjawiskiem. Patologicznym zjawiskiem byłoby, gdyby to trwało 2 lata, ale nie 2 miesiące czy 2 tygodnie od śmierci męża.

Kobieta pociesza bliską osobę, która doświadcza żałoby.
Bardzo ważne podczas przeżywania żałoby jest wsparcie bliskich/fot. Shutterstock

Żałoba a objawy somatyczne

Czy stłumione emocje mogą się manifestować w postaci chorób czy innych objawów somatycznych?

Oczywiście, że tak. Objawy chorób autoimmunologicznych zaostrzają się wtedy, kiedy doświadczamy stresu. Dlatego jeżeli przeżywamy tak silny stres w związku np. z utratą bliskiej osoby i nasz aparat psychologiczny, psychiczny, nie jest w stanie sobie z tym poradzić, to wtedy uderza w ciało. W to, co jest w ciele najsłabsze. Pamiętajmy jednak, że nie trzeba być obciążonym chorobą autoimmunologiczną, by doświadczyć somatyzacji z powodu silnego stresu. Jeśli stres nie może być opracowany przez osobowość, to tak jak energia w układzie SI musi znaleźć swoje ujście, a najłatwiej zaatakować ciało.

Co jeszcze możemy zrobić, żeby zadbać o siebie w czasie żałoby?

Jeżeli jesteśmy w żałobie, to dajmy sobie prawo do tego, żeby przeżywać to tak, jak potrzebujemy. Każdy z nas robi to inaczej. Są osoby, które będąc w żałobie, mają potrzebę, żeby ktoś przy nich był, potrzymał za rękę, przytulił, nawet nic nie mówił, ale po prostu był. Są ludzie, którzy potrzebują wyalienowania się, to znaczy przeżycia żałoby w samotności, zamknięcia się w domu albo samotnego wyjazdu. To też jest w porządku. Tylko pytanie, czy ja nie usuwam się w taki sposób, że nie jestem w stanie iść dalej. Jeżeli w pewnym momencie wydobywam się z tego i nie jest to dla mnie niebezpieczne, zaczynam wracać do normalnej aktywności, do pracy, do spotkań ze znajomym, to jest dobrze. Oczywiście nie musi być to natychmiast.

Sieć społecznego wsparcia

Bardzo ważna jest również sieć społecznego wsparcia. Warto o niej myśleć wtedy, kiedy mamy ustabilizowane życie i nie dzieją się żadne dramaty. Nie chodzi o to, żeby mieć wielu znajomych, ale żeby mieć osoby, na których możemy polegać, które przybędą z pomocą, do których możemy zadzwonić i powiedzieć: „słuchaj, wiesz co, źle się czuję i muszę się spotkać, porozmawiać”.

A jak wspierać osobę, która jest w tej żałobie? Co mówić, a czego nie mówić?

Przede wszystkim zapytać „czego potrzebujesz?”, „jak mógłbym ci pomóc?, „co mógłbym dla ciebie zrobić?”. Ważne, żeby osoba w żałobie sama powiedziała, czego oczekuje. Jedna osoba będzie potrzebowała, żeby ktoś ją przytulił, inna, żeby odebrać jej dzieci z przedszkola, a jeszcze inna, żeby zrobić za nią jakieś zadanie do pracy. To jest bardzo indywidualna kwestia. Posłuchajmy, czego bliska osoba w żałobie chce, czego pragnie, co potrzebuje. Ona może też niczego nie potrzebować i to też jest w porządku.

Serwis / aplikacja Ann dokłada wszelkich starań, aby treści składające się na zawartość serwisu były ścisłe i poprawne. Prezentowana treść jest dostarczana jedynie w celach informacyjnych lub edukacyjnych. W żadnym zakresie nie zastępuje i nie może być utożsamiana z konsultacją czy poradą lekarską.

Pobierz bezpłatną aplikację Ann Asystent Zdrowia i zadbaj o swoje zdrowie już dziś!

Więcej ciekawych materiałów w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *