Walcząc z rakiem marzył, by móc pomagać innym. Wygrał. Został lekarzem [AUDIO]

Autorka: Elżbieta Osowicz, Ann Asystent Zdrowia

Był zwykłym nastolatkiem, interesował się fizyką, grał w siatkówkę i koszykówkę. Uchodził za okaz zdrowia. Nic nie wskazywało na to, że jego życie wkrótce wywróci się do góry nogami. Zdiagnozowano u niego rzadki nowotwór złośliwy. Wojtek i jego bliscy musieli toczyć walkę o życie. Doświadczenia Wojtka sprawiły, że zamarzył zostać lekarzem. Jeszcze nie wie jakim lekarzem będzie, ale z własnego doświadczenia wie, jak bardzo potrzebne jest wsparcie. Nie tylko medyczne, ale także psychologiczne. O walce z rakiem i spełnianiu marzeń Wojtek opowiada w Ann.

Historia Wojtka to gotowy scenariusz na film z elementami dramatu i strachu o życie. Film, w którym dochodzi do nagłych zwrotów akcji, załamania i cierpienia. Film, który jednak kończy się happy endem.

Wojtek jak przystało na współczesnego nastolatka, podczas pobytu w szpitalu i później dzielił się swoimi przeżyciami w internecie. Robi to do dziś. W sieci można znaleźć dziesiątki filmów, na których szczerze opowiada, jak się czuje po chemioterapii, o czym myśli, dlaczego jest zły albo załamany. Są też filmy, na których można zobaczyć, jak się podnosi z najtrudniejszych sytuacji, jak sobie radzi, jak się nie poddaje i jakie ma plany na przyszłość. Dzieli się tym, co go spotkało, tak jakby spłacał dług za uratowane życie.

Diagnoza dla nastolatka: nowotwór złośliwy

Zaczęło się od drobnych guzków na szyi, które odkrył przez przypadek. Badania pokazały, że wyniki krwi nie są fatalne. Pierwsze co usłyszał, to powiększone węzły chłonne. Trafił na oddział hematologii i onkologii dla dzieci w Poznaniu. Od razu pojawiło się podejrzenie nowotworu. Badanie histopatologiczne nie pozostawiło wątpliwości, że to chłoniak Hodgkina. Już wtedy był w IV stadium, naciekał na inne narządy. Dla 17. latka to była dramatyczna informacja.

Wojtek wspomina, że pojawiały się skrajne emocje. Była złość, samotność, uczucie niesprawiedliwości i oczywiście strach. Chociaż na filmach z tamtego okresu widać jak próbuje żartować i nie daje po sobie poznać, że się boi tego, co go czeka. Okazało się, że w śródpiersiu wyrósł mu olbrzymi guz. Żeby w ogóle mógł oddychać, otrzymywał duże dawki sterydów. Wojtek przyznaje, że czuł się jak aktor w niemym filmie.

Nie bardzo wiedział co go czeka. Trafił na oddział pełen łysych dzieci. Ponieważ był najstarszy, to czytał maluchom bajki. Z niektórymi z nich się zaprzyjaźniał, a oni umierali. To było trudne do zaakceptowania i do zrozumienia. To wtedy zaczął nagrywać pierwsze filmy. Opowiadał, co się dzieje, jak wygląda leczenie i jak wygląda szpitalne życie. Dzielił się tymi doświadczeniami z rówieśnikami, z którymi nie mógł się widywać i z innymi pacjentami, którzy byli przed albo po leczeniu. Samotność była trudna do zniesienia. Wtedy też pojawiło się marzenie o medycynie, żeby móc leczyć i ratować innych.

Wojtek w szpitalu podczas walki z nowotworem złośliwym
Wojtek Wiese nie poddał się i walczył z nowotworem złośliwym/fot. archiwum własne

Złość i zwątpienie

Na jednym z nagrań Wojtek opowiada o trudnym czasie zwątpienia i załamania. Intensywne leczenie nie wystarczyło, nastąpiła progresja choroby. Wówczas zdecydowano o autoprzeszczepie szpiku kostnego. Niestety, 2 lub 3 miesiące potem pojawiła się wznowa. Lekarze zdecydowali o leczeniu ratunkowym za pomocą przeciwciał. Niestety wtedy jeszcze ta kuracja nie była w Polsce refundowana. Trzeba było organizować zbiorki pieniędzy. To była walka o życie. Wtedy pomogli mieszkańcy rodzinnego Złotowa i internauci. Wojtek wzrusza się, kiedy wspomina Fundację Złotowianka. Bez nich dziś mogłoby już go nie być. Po dwóch dawkach przeciwciał choroba całkowicie cofnęła się. Bez objawów ubocznych. Kolejny etap leczenia to był przeszczep szpiku od dawcy niespokrewnionego. I kolejne tygodnie w szpitalu, znowu izolacja.

Nowotwór złośliwy i matura na morfinie

To wszystko działo się w czasie kiedy jego koledzy pisali maturę. On też między terapiami próbował się uczyć. Pierwsze podejście nie poszło za dobrze, miał za mało punktów, żeby myśleć o medycynie. Poszedł na chemię, ale rzucił ją po dwóch miesiącach. Wszystko postawił na jedną kartę, uparł się, że poprawi wynik maturalny. Miał nauczanie indywidualne, wstawał o godz. 6 rano i uczył się. Byłem bardzo radykalny: albo studia medyczne, albo nic – opowiada. Zawziął się, chciał udowodnić, że mimo choroby da radę i postawi na swoim. Z czasów nauki na morfinie pamięta piękne rysunki z biologii. Wynik kolejnego egzaminu był już lepszy, chociaż punktów było za mało, żeby dostać się na studia dzienne, ale na niestacjonarne wystarczyło. Rodzice wiedzieli jakie to dla mnie ważne, jak bardzo chcę zostać lekarzem – przyznaje. Bez ich wsparcia finansowego nie byłoby to możliwe.

Dług do spłacenia

Na studiach Wojtek chciał wrócić na praktyki do szpitala, w którym kiedyś walczył o życie. Nie mógł patrzeć na warunki, w jakich są leczone dzieci na raka, widział w jakich warunkach rodzice chorych onkologicznie śpią pod łóżkami, a w jednej sali jest 8. pacjentów. Postanowił pomóc.

Urządził zbiórkę na remont oddziału. Udało się zebrać 15 000 zł. Potem zorganizował kolejną akcję – Rogalowe. Dochód ze sprzedaży rogali świętomarcińskich poszedł na Stowarzyszenie Dzieciaki Chojraki na rzecz Kliniki Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej Szpitala Klinicznego w Poznaniu. W ten sposób udało się zebrać kilkaset tysięcy złotych. Teraz w Poznaniu jest nowa klinika onkologii dziecięcej i warunki są już o niebo lepsze niż wtedy, kiedy sam był pacjentem.

Już na pierwszym roku studiów działał w studenckim kole naukowym. Na trzecim dostał grant badawczy. Przyglądał się szpiczakowi mnogiemu. Pisał też artykuły naukowe. Z Fundacją Pokonaj Raka pojechał rowerem przez Polskę, żeby udowodnić, że nie ma rzeczy niemożliwych i dodać otuchy tym, którzy jeszcze walczą z chorobą. Z przyjacielem, który ma za sobą raka jelita grubego, wybierał się na pielgrzymkę rowerową do Santiago de Compostela. Nie było łatwo, ale się udało. W ten sposób razem zbierali pieniądze na fundację onkologiczną. Do Wojtka cały czas wracało pytanie o Boga, w którego zwątpił w czasie choroby. Niemniej- jak mówi – wierzy, a wiara dodaje mu sił.



Nowotwór złośliwy: lęk po chorobie

Dziś Wojtek jest już zdrowy, po chorobie nie ma śladu, ale przyznaje – miewa lęki, że choroba może w każdej chwili wrócić. Dzieli się tymi wątpliwościami na swoim kanale i w mediach społecznościowych. Powtarza sobie: Przecież jest ok, jestem zdrowy. Jeśli tylko poczuję, że coś jest nie tak, natychmiast idę do lekarza. To zazwyczaj uspokaja.

Wojtek szczerze przyznaje, że potrzebował pomocy psychologicznej i po nią sięgnął. Pierwsze zarobione pieniądze przeznaczył na psychoterapię. By nie przenosić swojej traumy na najbliższych. Teraz, kiedy widzi jak mu to pomogło przyznaje, że to jest coś czego bardzo brakowało mu w czasie leczenia. Poczucie śmiertelności, które kiedyś tak go przerażało, którego nie rozumiał i nie wiedział kompletnie, jak sobie z nim radzić, doprowadziło do tego, że dziś bardziej docenia życie.

Codziennie stara się medytować, nie przejmować się rzeczami, na które nie ma wpływu, otaczać się pozytywnymi ludźmi. Na filmach, które publikuje w sieci widać młodego człowieka, który prawie cały czas się uśmiecha, ale nie jest to uśmiech na pokaz. Widać w nim szczerość i otwartość. Wojtek tłumaczy, że stara się utrzymywać dobre relacje z najbliższymi, dzwonić do babci, do rodziców, do teściów, bo wie, że nic nie trwa wiecznie. Pytany o to, co dała mu choroba odpowiada: naprawdę doceniam życie.

Jak być dobrym lekarzem?

To pytanie Wojtek zadaje sam sobie na jednym z filmów, które publikuje na swoim kanale. Życie zweryfikowało marzenie nastolatka o zbawieniu świata i wynalezieniu leku na raka. Dziś już wie, że to nie jest takie proste. Niemniej jednak jako lekarz, który kiedyś był pacjentem onkologicznym z nowotworem złośliwym, ma świadomość z czym mierzą się chorzy, szczególnie dzieci. Wie, co to znaczy usłyszeć diagnozę, która zwala z nóg, wie jak może czuć się pacjent po chemioterapii, jak można się bać i mieć nadzieję na cud.

Ma nadzieję, że to doświadczenie może pomóc mu w rozmowach z pacjentami, bo sam był jednym z nich. Potrafi wyobrazić sobie, co czują, jak bardzo potrzebują wsparcia, ale nie chce przez to powiedzieć, że wie lepiej niż gdyby nie był kiedyś pacjentem. Na pewno choroba zmieniła jego podejście do życia. Dziś docenia małe, codzienne rzeczy, nie odkłada marzeń na później i stara się je realizować teraz.

Wojciech Wiese jako statysta zagrał lekarza w serialu “Polowanie na ćmy”. To był tylko wstęp do prawdziwej roli. W 2023 roku ukończył studia na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi. Został lekarzem. Teraz przed nim staż lekarski, później chciałby zrobić specjalizację z pediatrii, a docelowo pracować na onkologii dziecięcej.

Wojciech Wiese podczas choroby nowotworowej oraz jako lekarz
Wojtkowi udało się pokonać nowotwór złośliwy i spełnić marzenie/fot. archiwum własne

Po ukończeniu studiów medycznych w mediach społecznościowych napisał:

Będąc siedemnastolatkiem w trakcie leczenia onkologicznego, marzyłem by wrócić na oddział szpitalny jako lekarz. Marzenie nastolatka spełniło się – zostałem lekarzem.

Ciężko pracowałem. Nie udałoby się to jednak bez wsparcia wielu ludzi. To dzięki nim jestem tutaj. Dziękuje mojej wspierającej, kochającej i motywującej żonie. Rodzicom, którzy pierwsi zaufali mojemu marzeniu i postanowili zapłacić za moje studia. Personelowi medycznemu, że dzięki ich wiedzy i zaangażowaniu jestem zdrowy. Nauczycielom, którzy uczyli i inspirowali. Wolontariuszom, oddającym swój czas i serce na oddziale onkologii dziecięcej. Koleżankom i kolegom ze studiów. Całej społeczności, która mnie wspierała. Wiem, że wszystkich nie sposób wymienić. Dziękuje, że zaufaliście mojemu marzeniu. Dziękuję, że mogłem czerpać od was mądrość i dobroć.

Serwis / aplikacja Ann dokłada wszelkich starań, aby treści składające się na zawartość serwisu były ścisłe i poprawne. Prezentowana treść jest dostarczana jedynie w celach informacyjnych lub edukacyjnych. W żadnym zakresie nie zastępuje i nie może być utożsamiana z konsultacją czy poradą lekarską.

Więcej ciekawych rozmów w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *