Dzieci w obliczu wojny. Czego najbardziej boją się dzieci uchodźców? [ROZMOWA]

Wojna w Ukrainie nie oszczędza nikogo. Dotyka także dzieci, które zasługują na szczególną uwagę. Rozłączone od opiekunów, niektóre z nich były świadkami bombardowania, inne uciekły do Polski wraz z rodziną. Znalazły się w obcym kraju, nie mają już swojego pokoju, a do snu nie przytulą ulubionej maskotki. Z czym muszą się mierzyć dzieci z Ukrainy? Jak reagują na wywrócenie ich życia do góry nogami? Jak je wspierać? Wyjaśniła mgr Natalia Minge, psycholożka dziecięca z Poradni Psychologicznej Hipokampus.  

Dzieci z Ukrainy reagują płaczem i wycofaniem

Karolina Bielawska, Ann-zdrowie.pl: Wojna to sytuacja ekstremalna, której nikt w cywilizowanym świecie nie powinien doświadczać. Jednak stało się to, czego nikt się nie spodziewał. Jak reagują dzieci, którym udało się uciec z rodzicami przed piekłem?  

Natalia Minge, Hipokampus: Na wojnę dzieci mogą reagować strachem, płaczem lub wycofaniem. Radzą sobie na wszelkie możliwe sposoby, począwszy od najbardziej optymistycznego, którego osobiście byłam świadkiem. W tym przypadku dzieci spędziły dwa tygodnie w schronie i na szczęście nie widziały zbyt dużo. Inaczej to wygląda, jeśli stały się świadkami dramatycznych wydarzeń, kiedy widziały śmierć obcych lub bliskich osób, straciły rodziców lub rodzeństwo.  

Paradoksalnie, im starsze dziecko, tym bardziej jest świadome tego, co się wokół niego dzieje i gorzej może reagować na tragiczne okoliczności. Pojawia się całe spektrum emocji – złość, strach, bezradność i niesprawiedliwość. Ma poczucie braku wpływu na to, co się dzieje. Dotyczy to zwłaszcza nastolatków. Ich ojcowie zostali w Ukrainie, aby walczyć. Sami widzieli i stali się uczestnikami scen, których żaden młody człowiek nie powinien doświadczać.   

Przeczytaj cały artykuł w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia.

Rodzice odgrywają kluczową rolę

Trauma wojenna sprzyja rozwojowi zespołu stresu pourazowego (PTSD: posttraumatic stress disorder). Czy rozwinie się u każdego dziecka, które doświadczyło dramatu wojny? Czy dużo zależy od jego temperamentu? 

To zależy nie tylko od osobowości dziecka. Również od tego, czy dziecko uciekło w pierwszych dniach wojny ze Lwowa, gdzie jeszcze nie działo się nic złego. Wówczas jest to stres bardziej związany z nagłym opuszczeniem domu. Zostawiły tam wszystko, co ważne – rodzinę, przyjaciół, tatę. Ale jest to zupełnie inny wymiar stresu niż ten, w którym dziecko było świadkiem śmierci brata, taty czy siostry i przeżyło bombardowanie Kijowa. Jest to sytuacja skrajna, która nie powinna mieć miejsca.  

To, jakie emocje pojawią się u dziecka w ogromnym stopniu zależy od rodziców, tego, czy potrafią zachować zimną krew i czy są w stanie zaopiekować się dzieckiem, a także dać mu poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli sprawiają wrażenie, że panują nad sytuacją, to dzieci przeżyją dużo mniejszą traumę. Natomiast kiedy rodziców pochłonie rozpacz, zdarza się, że małe dzieci muszą dorosnąć za szybko i opiekują się swoją mamą. Warto pamiętać, że konsekwencje będą ponosić przez kolejne miesiące, a nawet lata. Może wydawać się, że dzielne dzieci radzą sobie lepiej, ale odbija się to na ich psychice w dłuższej perspektywie. 

Dzieci z Ukrainy boją się braku rutyny

A czego najbardziej boją się dzieci uchodźców? Braku poczucia bezpieczeństwa, obcych ludzi, a może języka, którego nie rozumieją? 

Nie ma uniwersalnej odpowiedzi. Na pewno nie boją się braku poczucia bezpieczeństwa – one je po prostu odczuwają. Jednak strach jest związany głównie z rozłąką z najbliższymi. Nie rozumieją, co dzieje się wokół nich – dlaczego nie mogę wrócić do swojego pokoju, zostawiłem/am ulubione przytulanki i nie chodzę do przedszkola, gdzie spędzałem/am czas ze swoimi kolegami. 

Nastolatki zastanawiają się, czy zdadzą w tym roku maturę. Niektórzy mają lekcje online, inni – wcale nie uczęszczają w zajęciach. Zostali wyrwani ze swojej przystani, gdzie stali u progu dorosłości, mieli plany i marzenia związane z dalszą edukacją. Nie wiedzą, jak potoczy się ich życie – czy będą mieć możliwość zdawania matury w języku ojczystym i czy będą kontynuować naukę na studiach.  

Moim zdaniem największym źródłem stresu w tym przypadku jest utrata rutyny. Jako ludzie dobrze funkcjonujemy, kiedy jesteśmy w stanie przewidzieć, co wydarzy się jutro. Dzieci nie wiedzą, czy pójdą do szkoły, czy będą miały gdzie mieszkać i czy będą miały co jeść. Pewne rzeczy są poza ich kontrolą i nie mają na nie wpływu. Może to przyczynić się do ogromnego stresu – nie mogą o niczym decydować i muszą poddać się losowi.  

Unikanie tematu wojny to zamiatanie problemu pod dywan

Skoro wojna przyczynia się do traumy i stresu, to czy lepiej nie poruszać tego tematu z dziećmi? 

Unikanie tematu wojny jest bardzo złym rozwiązaniem. Musimy rozmawiać o tym z dziećmi. One potrzebują przepracowania tej kwestii. Będą chciały zrozumieć to, co je spotkało, dlaczego to się stało, kto jest odpowiedzialny za ludzką tragedię. Nie mogą zostać z problemem całkowicie same z innymi rówieśnikami. Owszem, nam, dorosłym, również trudno o tym rozmawiać, ale to do nas należy zadanie, aby najmłodszym poukładać i wytłumaczyć dramat, który wywrócił świat do góry nogami.  

Poranionym rodzicom na początku niełatwo nawiązać dialog ze swoim dzieckiem. W jaki sposób przekonać młodego człowieka do skorzystania z konsultacji u psychologa? 

Problemem nie jest przekonanie dziecka do wizyty u psychologa, a deficyt specjalistów mówiących w języku ukraińskim i rosyjskim. Opieka psychologiczna i psychiatryczna dla dzieci i młodzieży w Polsce kuleje. Nie powinniśmy się zastanawiać, w jaki sposób zachęcić dzieci do psychologa, a raczej gdzie znaleźć specjalistów posługujących się językiem ukraińskim lub rosyjskim. Myślę, że najważniejszym krokiem jest udzielenie wsparcia dorosłym, którzy nauczą się rozmawiać z dziećmi w tym trudnym czasie.

Bądź na bieżąco, zainstaluj bezpłatną aplikację Ann Asystent Zdrowia.

Szkoła daje poczucie bezpieczeństwa

Rutyna, przynajmniej częściowo, stwarza poczucie bezpieczeństwa. Czy dzieci powinny uczęszczać na zajęcia do polskiej szkoły? Czy język polski nie będzie stanowić dla nich bariery? 

Znajduję w tym ogromny sens, zwłaszcza, że w szkołach i przedszkolach są zatrudniani nauczyciele z Ukrainy. Dzięki temu dzieci będą miały możliwość powrotu do uporządkowanego życia, otoczenia i towarzystwa. Usłyszą śmiech innych dzieci i pozwoli to przynajmniej na odrobinę normalności. Poza tym będą miały możliwość zawarcia nowych przyjaźni i kontaktu z innymi, spokojnymi dorosłymi. Dzięki temu ich rodzice będą mogli stopniowo odbudowywać swoje życie, poszukać pracy i znaleźć kontrolę nad swoim życiem. Oczywiście wyjątek stanowią dzieci głęboko straumatyzowane, które potrzebują przede wszystkim obecności rodzica.  

Powrót do szkoły czy przedszkola powinien być dla nich wspierający nawet, jeśli nie potrafią mówić po polsku. Dzieci są niesamowite! Są w stanie nauczyć się języka w ciągu trzech miesięcy, a wtedy problemy komunikacyjne nie powinny stanowić dla nich problemu. Trochę więcej czasu będą potrzebowały starsze dzieci. Jednak nie martwiłabym się kwestią języka. Dzieci są elastyczne i szybko dostosowują się do panujących warunków. Bardzo szybko nabywają umiejętność posługiwania się językiem. Wystarczy czas.  

Dzieci, które przeżyły traumę wojenną. Czy powinny na jakiś czas mieć możliwość spędzenia czasu z rodzicami? 

Takie dzieci powinny otrzymać fachową pomoc psychologiczną. Jeśli nie ma takiej możliwości, trzeba zwrócić uwagę na to, aby usilnie nie odłączać go od opiekuna. Dziecko mogło np. przeżyć rozłąkę, dlatego tak kurczowo trzyma się mamy. Pozwólmy im na bycie razem, aby dziecko mogło zaufać i uwierzyć, że wszystko potoczy się w dobrym kierunku. Być może w tej chwili nie są gotowe na dodatkowe towarzystwo. Warto skontaktować się z Ośrodkami Interwencji Kryzysowej, w których pełnią dyżury specjaliści posługujący się językiem ukraińskim.  

Superbohaterowie rozbudzają promyk nadziei. Uśmiech na twarzy dzieci z Ukrainy

Wiele osób angażuje się w pomoc ukraińskim dzieciom. Niektórzy przebierają się za postaci z ulubionych bajek czy superbohaterów i odwiedzają dworce kolejowe w różnych miastach w Polsce, aby nieść radość i nadzieję. Czy takie akcje pozwalają choć na chwilę uśmiechnąć się dzieciom, które dotknęła tragedia?  

Oczywiście! Działa to na podobnej zasadzie jak fundacja Dr Clown, która organizuje animacje dla dzieci chorych w szpitalu. Jeżeli dzieci mogą na chwilę oderwać się od dramatycznej sytuacji, pośmiać się i zapomnieć o tragizmie wojny, to takie akcje mają ogromny sens. Dzięki temu dzieci szybciej się przystosowują i na swój sposób nabierają nieco dystansu.   

Autorka: Karolina Bielawska, Ann Asystent Zdrowia 

Natalia Minge: psycholog wspierający rodziców w trudach rodzicielstwa. Wraz ze swoim mężem prowadzi gabinet Hipokampus. Działa w duchu Porozumienia bez Przemocy i rodzicielstwa bliskości. Ważny jest dla niej pełny rozwój dziecka – wspiera zarówno jego aspekt emocjonalny, jak i intelektualny. Autorka książki „Rodzicielstwo bliskości. Jak zbudować więź z dzieckiem”. Prywatnie mama czwórki dzieci uczących się w domu.   

Przeczytaj więcej ciekawych artykułów w Ann:

na zdj. Natalia Minge z dziećmi / archiwum prywatne
0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *