Zespół dziecka potrząsanego to forma przemocy

Niemowlę nie chce spać od kilku godzin. Płacze tak głośno, że młoda mama jest zmęczona zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nie miała czasu się umyć ani zjeść. Jej frustracja sięga zenitu. Na początku przytula dziecko, śpiewa mu kołysankę i delikatnie buja. Jednak kiedy nic nie działa, nerwowo zaczyna potrząsać dzieckiem. Czym jest zespół dziecka potrząsanego? Czy jest formą przemocy? Dlaczego jest niebezpieczne? Na te i inne pytania odpowiedziała neuropsycholog, mgr Anita Franczak-Young z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.  

  • Czy rodzice zawsze celowo potrząsają dzieckiem? Często nie jest to działanie intencjonalne.
  • Do czego może prowadzić? Do upośledzenia w stopniu lekkim, a także problemów z nauką i koncentracją.
  • Dlaczego rodzice dopuszczają się tej formy przemocy? Wynika to z frustracji spowodowanej długotrwałym płaczem dziecka.
  • Jakie są najbardziej drastyczne przypadki? Czym grozi zespół dziecka potrząsanego? Może dojść do rozerwania naczyń mózgowych.

Zespół dziecka potrząsanego. Co mówią naukowcy?

Piotr Kaszuwara, Ann-zdrowie.pl: Zespół dziecka potrząsanego jest jedną z form przemocy, przynajmniej może taką formą być. Chodzi szczególnie o potrząsanie dzieckiem do 2. roku życia. Wydaje się to zaskakujące, że rzeczywiście taki problem istnieje. Okazuje się, że kołysanie i podrzucanie dzieckiem może być niebezpieczne. Skąd bierze się problem i do czego może prowadzić w dorosłym życiu? 

Anita Franczak-Young, Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Krakowie: Przede wszystkim chodzi o intensywność. Jeżeli chodzi o wszelkie zabawy, to musimy dbać o to, żeby główka dziecka była usztywniona do 2. roku życia. Literatura podaje do 5., ale nasze doświadczenie kliniczne zwraca uwagę na pierwsze 6 miesięcy życia. Wtedy głowa dziecka jest znacznie większa niż głowa dorosłego i stanowi ¼ masy całego ciała w przeciwieństwie do masy ciała dorosłego, gdzie to jest 1/8. Mięśnie szyi i tułowia nie są w stanie utrzymać głowy sztywno. Właśnie z tego powodu jest to niebezpieczne. Chodzi o to, aby nie doprowadzać do sytuacji, kiedy głowa dziecka rusza się w przód i w tył niezabezpieczona.  

Właśnie, robimy to przecież od wielu lat. Skąd wiemy, że w ogóle istnieje taki zespół potrząsanego dziecka? Do czego prowadzi? Co mówią na ten temat badania? 

Pierwszy raz został opisany w zeszłym wieku, w 1946 roku i od tego czasu trwają badania. Kiedy potrząsanie jest związane z przemocą zarówno intencjonalna, jak i nieintencjonalną dochodzi do sytuacji podobnej do wypadku komunikacyjnego. Wtedy główka rusza się w przód i w tył. Nasz mózg w środku robi to samo, szczególnie u dzieci, gdzie przestrzeni wokół mózgu jest znacznie więcej. Mózg się „obija” w przód i w tył. Dochodzi do rozerwania naczyń mózgowych, uszkodzenia płatów potylicznych i czołowych lub całego mózgu.  

Jeśli dochodzi do wylewów wskutek rozerwania naczyń, prowadzi to do nadciśnienia mózgowego. Wówczas trzeba ratować się operacją, która ma na celu ratowanie życia dziecka. Są to najdrastyczniejsze przypadki, ale mamy do czynienia również z mniej poważnymi przypadkami, gdzie dzieci nie muszą być poddawane zabiegowi. Nie muszą być hospitalizowane, ale potrząsanie przyczyniło się do powstania mikrouszkodzeń mózgu.  

Aż 3 do 5% rodziców potrząsało swoim dzieckiem

W takim razie czy jakąś część z nas ma problemy, o których możemy nie wiedzieć, a mogą wynikać z tego, co przydarzyło nam się w dzieciństwie nie zawsze ze złej woli?  

Szacuje się, że na każde dziecko hospitalizowane 150 razy tyle dzieci nigdy nie trafia do szpitala. Ma znacznie łagodniejsze objawy – jeżeli nie formę łagodnego upośledzenia, to problemów z nauką i koncentracją. W Polsce nie prowadzi się badań poświęconych tej kwestii. Analiza danych w Holandii i Kanadzie wykazała, że od 3 do 5% dorosłych przyznaje się do tego, że raz w życiu potrząsnęła dzieckiem. Nie jest to dużo, ale jeśli przeliczymy to na liczbę dzieci, to co 20 dziecko doświadcza jakichś objawów wskutek potrząsania.  

Czyli to, o czym mówimy, czyli zespół dziecka potrząsanego, to efekt przemocy. 

Tak i nie. Powiedziałabym o intencjonalnej przemocy, ponieważ zazwyczaj, gdy usłyszymy taki termin, to nas problem nie dotyczy – myślimy, że jest to związane z patologią, przemocą, nadużywaniem alkoholu, narkotyków albo ciężkimi zaburzeniami osobowości u rodziców. Ale wiemy, że ponad połowa przypadków to sytuacje, gdzie prawdopodobnie nigdy nie doszłoby do przemocy, a rodzice robią to z powodu frustracji w najwcześniejszych miesiącach życia dziecka.  

Dzieci, które do nas trafiają są zwykle w charakterystycznym wieku – pomiędzy 10. a 12. tygodniem życia maksymalnie do 5 miesiąca. Kilka tygodni wcześniej, pomiędzy 6. a 8. tygodniem u niemowląt występuje tzw. Szczyt płaczu, czyli płacz 2 tygodnie po urodzeniu. Na początku dziecko rodzi się ciche, ale płacz narasta stopniowo i osiąga punkt kulminacyjny we wspomnianym przedziale. Płacz może trwać do 6 godzin nieprzerwanie albo w cyklach, kiedy dzieci trafiają 2 tygodnie później.  

Ma to związek z frustracją. Rodzice, nie mogąc uspokoić dziecka, posuwają się do czegoś, co trwa bardzo krótko, trzymając dziecko, mówią „uspokój się”, bo nie wytrzymują napięcia. Wystarczą tylko 2-3 sekundy, aby doszło do mikrourazów.  

Cały artykuł dostępny w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia.

Uświadamianie najlepszym rozwiązaniem

 W jaki sposób zwiększać świadomość rodziców? Chodzi o to, że nie zawsze musi być to patologiczna rodzina i dramatyczna sytuacja. Czasem jest to krytyczny moment. Ale my, jako dorośli, nie powinniśmy tego robić. Na co zwrócić uwagę? Jak nastawić swój umysł, aby nie doprowadzać do takich sytuacji? 

W Stanach Zjednoczonych, ale też w Kanadzie i kilku krajach europejskich, prowadzone są na ten temat programy. Po pierwszy w Krakowie powstał tego typu program. Polega on na informowaniu rodziców już na porodówce, czym jest zespół dziecka potrząsanego. Zwracamy również uwagę na płacz niemowlaka. Często jesteśmy przekonani, że jeżeli dziecko płacze, to powinniśmy je przewinąć, nakarmić i nosić. Jeżeli płacz nie ustaje, to w społeczeństwie panuje pogląd, że musimy sobie z tym poradzić, bo tylko wówczas jesteśmy dobrymi rodzicami. W związku ze zmianami kulturowymi, młoda mama nie może liczyć na pomoc babci, która mieszka daleko. Jednak zachęcamy do tego, aby w chwilach wyczerpania sięgać po wsparcie.  

Warto pomocy poszukać dużo wcześniej i zbudować wokół siebie osoby, na które możemy liczyć. Nawet pół godziny dziennie pozwala odpocząć fizycznie i psychicznie i wrócić z nowymi zasobami. Poczucie, że muszą zaspokajać wszystkie potrzeby dziecka budzi frustrację. Jeżeli z jakichś względów nie możemy sobie pozwolić na nianię, to odłóżmy maluszka na 2 minuty, spróbujmy wyjść do innego pokoju i głęboko pooddychać i dopiero potem wrócić do dziecka.  

Tragedią dziecka potrząsanego jest to, że rzeczywiście uspokajają i część rodziców przyznaje się do tego i że już wcześniej miały miejsce takie sytuacje. To „pomaga” o tyle, że dziecko wpada w letarg tak jak po wstrząśnieniu mózgu.  

Opracowała: Karolina Bielawska na podstawie Klubu Dyskusyjnego Ann  

Czytaj więcej w Ann Asystent Zdrowia:

Fot. Evgeny Atamanenko / Shutterstock
0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *