Szpiczak – podstępna i trudna w diagnozie choroba

Szpiczak to nowotwór układu krwiotwórczego, który powstaje w szpiku kostnym. Pierwsze objawy szpiczaka bywają podstępne i trudne do zdiagnozowania. Szpiczak może zajmować nie tylko kości, ale również nerki i inne narządy. Leczenie szpiczaka bywa złożone i wieloetapowe. Dowiedz się więcej na temat szpiczaka. Poznaj historie pacjentów, którzy mierzą się z tą chorobą.

Szpiczak – co to za choroba?

Nazwa szpiczaka jest związana z jego lokalizacją – szpikiem kostnym. Szpiczak jest nowotworem dotyczącym układu krwiotwórczego. Układ krwiotwórczy zajmuje się produkcją składników krwi. Szpiczak to choroba, która polega na nadmiernym namnażaniu jednego z podtypów komórek krwi. Rozrastające się w szpiku kostnym komórki nowotworowe prowadzą do znacznego osłabienia kości. Bóle kostne to jeden z pierwszych objawów szpiczaka.

Co to jest szpiczak i kto choruje?

Szpiczak najczęściej atakuje osoby dorosłe. Średnia wieku zachorowań wynosi 60-65 lat. Jedynie około 2% pacjentów w momencie diagnozy jest poniżej 40. roku życia. Szpiczak należy do nowotworów, które nie występują u dzieci.

Pobierz bezpłatną aplikację Ann Asystent Zdrowia i zadbaj o swoje zdrowie już dziś!

Objawy szpiczaka – tajemnicze białko M

Oprócz zajęcia kości, w szpiczaku mogą występować objawy dotyczące wielu innych narządów. Skąd biorą się te dolegliwości? Komórki nowotworowe szpiczaka mają charakterystyczną cechę – produkują szczególny rodzaj białka, tak zwane białko M.

Białko M jest wytwarzane w dużych ilościach i może odkładać się w całym organizmie. Najwięcej złogów gromadzi się w nerkach, dlatego pacjenci ze szpiczakiem często zmagają się z uszkodzeniem nerek. W najbardziej zaawansowanych postaciach szpiczaka nerki mogą całkowicie przestać pracować. Wówczas konieczne bywa korzystanie ze sztucznej nerki, czyli dializoterapii.

Szpiczak: objawy

Objawy szpiczaka bywają różnorodne i trudne do zdiagnozowania. Choroba często zaczyna się bólami kości lub samoistnymi złamaniami, które wynikają z osłabienia ich struktury. Typowy dla szpiczaka jest tak zwany „obraz kości wygryzionych przez mole”, który widoczny jest w badaniach obrazowych. Szpiczak, podobnie jak wiele innych chorób nowotworowych, może objawiać się przewlekłym zmęczeniem i osłabieniem.

Ognisko szpiczaka widoczne w badaniu obrazowym kręgosłupa, fot. Shutterstock

Szpiczak zajmuje szpik kostny, z którego stopniowo wypiera prawidłowe komórki krwiotwórcze. Z tego powodu, pacjenci ze szpiczakiem często miewają zmieniony skład krwi. Może pojawić się anemia, a także nawracające infekcje. Wynikają one ze zmniejszenia liczby białych krwinek, pełniących w zdrowym organizmie funkcje odpornościowe.

Typowe dla szpiczaka „wgryzanie” się w kości powoduje uwalnianie z nich dużych ilości wapnia. Nadmiar wapnia w organizmie może odkładać się w wielu tkankach, powodując rozmaite objawy. Częstsze oddawanie moczu, zaparcia, osłabienie siły mięśni, czy zaburzenia pracy serca, to niektóre z możliwych powikłań. Jak widać, wiele z nich może wydawać się zupełnie niezwiązanych z nowotworem szpiku.  

Diagnoza i leczenie

Diagnostyką i leczeniem szpiczaka zajmują się lekarze hematoonkolodzy. Pierwsze kroki można również skierować do Do potwierdzenia rozpoznania konieczne jest przeprowadzenie wielu badań. Zdjęcia rentgenowskie kości, badania krwi i moczu, a także biopsja szpiku kostnego, zwykle pozwalają ustalić diagnozę. Badania mają również ustalenie typu szpiczaka, na podstawie którego pacjent jest kwalifikowany do najbardziej optymalnej dla niego terapii.

W leczeniu szpiczaka stosuje się indywidualne dla każdego pacjenta schematy leczenia. Zwykle rozpoczyna się od chemioterapii, która ma umożliwić przeprowadzenie przeszczepu szpiku kostnego. W przypadku nieskuteczności jednej linii leczenia, lekarz onkolog może zaproponować inne opcje terapeutyczne. Dzięki nim, przeżycie pacjentów ze szpiczakiem uległo znaczącemu wydłużeniu.

Szpiczak – co to jest autoprzeszczep?

U większości pacjentów ze szpiczakiem, jednym z etapów leczenia jest autoprzeszczep szpiku kostnego. Taka procedura polega na pobraniu komórek krwiotwórczych od pacjenta, a następnie ich zamrożeniu. Chory otrzymuje chemioterapię, której celem jest zniszczenie komórek nowotworowych. Następnie, podaje się rozmrożone wcześniej komórki macierzyste, które mają za zadanie odbudować szpik kostny pacjenta.

Na zdjęciu procedura przeszczepienia szpiku kostnego, fot. Shutterstock

Diagnoza – „To było szukanie igły w stogu siana”

O swoich doświadczeniach w walce ze szpiczakiem zdecydowała się opowiedzieć Małgorzata.

W moim przypadku proces diagnozy zajął prawie 2 lata. Zaczęło się od bólów kręgosłupa i mostka. – Dolegliwości ciągle się nasilały, klatka piersiowa bolała przy każdym wdechu. Szukałam pomocy u wielu specjalistów, ale nikt nie wiedział, co mi jest. Zakwalifikowano mnie nawet do grupy schorzeń nietypowych. Onkolog, neurolog, radiolog – to było jak szukanie igły w stogu siana. – relacjonuje pani Małgorzata.

– Pod koniec praktycznie całymi dniami leżałam, każda zmiana pozycji to był ból nie do zniesienia. Wreszcie trafiłam do Polikliniki w Olsztynie, gdzie zrobiono badania obrazowe oraz z krwi. Po dwóch latach od początku dolegliwości, 6 grudnia 2017, usłyszałam diagnozę: podejrzenie szpiczaka – wspomina pacjentka.

Pani Małgorzata po rozpoznaniu choroby trafiła na Oddział Hematologiczny. Po przejściu serii badań (m.in. PET, biopsja szpiku), została zakwalifikowana do chemioterapii. Pół roku później przeszła autoprzeszczep szpiku kostnego. Jest to jedna z form leczenia nowotworów hematologicznych.

Najgorzej wspominam chemioterapię. Rzeczywiście człowiek jest wtedy osłabiony, czasem nie ma siły wstać z łóżka. Zaczęły wypadać mi włosy. Natomiast sam przeszczep wspominam dobrze. Przede wszystkim zupełnie nic nie boli. Po tym pobycie mogłam wrócić do domu.

We własnym domu odzyskałam pewien komfort. Zaczęłam powoli wracać do zdrowia. Byłam pod opieką lekarza rodzinnego, czułam się zaopiekowana. W tej chwili jest remisja (okres, w którym nie występują objawy choroby – przyp.red.). Jeżdżę również na kontrole do poradni hematologicznej. 3 razy w roku robię badania, w tym raz w roku pobierana jest biopsja szpiku. Nie jest to przyjemne, ale jeśli coś ma pomóc, to człowiek na wszystko się zgodzi – przyznaje w rozmowie z Ann pani Małgorzata.

„Tym byłam naprawdę załamana”

Na pytanie o to, które aspekty choroby wspomina najtrudniej, pani Małogrzata odpowiada:

Brakowało nam wsparcia psychologicznego. Dopóki nie znalazłam w internecie grupy chorych na szpiczaka, byłam zdana sama na siebie. Żadnej pomocy psychologa nam nie zaproponowano. Dodatkowo, szukając informacji w sieci, dowiedziałam się, że z moją chorobą maksymalne przeżycie to jest pół roku. Nie wiem, na jakiej podstawie ludzie tak pisali, ale tym byłam naprawdę załamana – wspomina pacjentka.

– Ja już powoli zaczęłam różne kroki podejmować, chciałam przepisać wszystko na dzieci. Wie pani, jeśli mi zostało pół roku, to trzeba się spieszyć. A tu jak się okazuje, żyję już 4 lata. Póki co, wyniki badań są dobre. Dlatego, przestrzegam innych przed niesprawdzonymi informacjami. Każdy pacjent jest inny, różnie ta choroba przebiega. Ja jestem dowodem na to, że można ją pokonać – podsumowuje pani Małgorzata.

Pani Joanna – historia walki z nawrotowym szpiczakiem

W przypadku Pani Joanny z Chełma, walka ze szpiczakiem okazała się dłuższa i bardziej złożona.

Moja choroba zaczęła się od bólu żeber i lewej ręki. Na prześwietleniu okazało się, że mam złamane żebro. Po dalszych badaniach okazało się, że są „dziury” w kościach ręki i barku. Trafiłam do szpitala, tam usłyszałam diagnozę szpiczaka. Nie wiedziałam, co to oznacza, bo nigdy nie słyszałam o takiej chorobie. Zaczęła się moja walka z chorobą – chemioterapia i przeszczep szpiku. Udało mi się wrócić do zdrowia i pracy, jednak spokój nie trwał długo.

„Nauczyłam się żyć z tą chorobą”

W kolejnym roku nagle zmarł mój mąż, a po 2 latach szpiczak wrócił. Ogniska choroby pojawiły się w tarczycy i żuchwie. Pierwsza diagnoza była dla mnie straszna, ale oswoiłam się z nią i działałam zadaniowo. Przy nawrocie choroby nie płakałam.. Przeszłam kolejną chemioterapię, przeszczep żuchwy, drugi przeszczep szpiku. Nie liczę już, ile miałam radioterapii, bo straciłam rachubę. Oczywiście miewam trudne momenty, ból kości bywał trudny do wytrzymania. Niektóre etapy leczenia też były bolesne. Często jestem zmęczona, dokucza mi potliwość. – opowiada pani Joanna.

Skąd czerpać siłę do walki z chorobą? Gdzie szukać wsparcia? Na te pytania pani Joanna odpowiada: Nauczyłam się żyć ze szpiczakiem. Jestem w dobrej kondycji, aż się mój lekarz dziwi. Pomaga mi wiara, bo przecież dostałam już trzecie życie i nie mogę go zmarnować. Mam marzenia, takie prywatne też. Jestem niepoprawną optymistką, a z każdej przecież lekcji wypływa jakaś nauka. Pomaga mi córka, przyjaciele. Spotykam na swojej drodze wspaniałych ludzi, od których wiele się uczę. I nie poddam się nigdy bez walki. Cieszę się każdym dniem i umiem go docenić. – podsumowuje Joanna z Chełma.

Serwis / aplikacja Ann dokłada wszelkich starań, aby treści składające się na zawartość serwisu były ścisłe i poprawne. Prezentowana treść jest dostarczana jedynie w celach informacyjnych lub edukacyjnych. W żadnym zakresie nie zastępuje i nie może być utożsamiana z konsultacją czy poradą lekarską.

Czytaj więcej w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *