Dziecko rośnie w niesamowitym tempie. Najbardziej widać to w pierwszym roku życia. W końcu przyszedł ten moment. Maluszek skończył pół roku. Nadchodzi rozszerzanie diety u niemowlaka. Od czego zacząć? Dlaczego słoiczki nie są prawdziwym jedzeniem? Czym grozi zbyt wczesne podawanie pokarmów stałych?Jakich produktów nie powinno spożywać niemowlę? Na pytania odpowiedziała dietetyczka mgr Agata Fierek-Dziurla z Gruszka czy Pietruszka.
Rozszerzanie diety u niemowlaka. Kiedy zacząć?
Karolina Bielawska, Ann-zdrowie.pl: Zgodnie z obecnymi wytycznymi rozszerzanie diety u niemowlaka powinno nastąpić pomiędzy 4. a 7. miesiącem życia. Moja córka dostała pierwsze posiłki w wieku 5. miesięcy, bo była na to gotowa. Synek, gdy skończył pół roku i przez pierwsze 2 miesiące niezbyt chętnie jadł. Dlaczego nie powinniśmy rozszerzać diety zbyt wcześnie?
Agata Dziurla-Fierek, Gruszka czy Pietruszka: Wszystko zależy od gotowości dziecka. Szacuje się, że po 6. miesiącu dziecko jest po prostu gotowe motorycznie przygotowane do spożywania stałych pokarmów. Gdy siedzi stabilnie, utrzymuje odpowiedni kąt nachylenia pomiędzy plecami i pupą, to nie jest. Opadająca miednica do przodu lub do tyłu sprawia, że pojawia się nacisk na dolny zwieracz przełyku, a to z kolei może prowadzić do refluksu. Jeśli dziecko nie siedzi stabilnie po 6 m., a rozszerzanie diety należy rozpocząć, nie powinniśmy karmić dziecka w krzesełkach do karmienia, bujaczkach ani w fotelikach samochodowych, tylko na kolanach opiekuna. Gdy będzie siedzieć stabilnie, możemy zacząć korzystać ze specjalnego, bezpiecznego krzesełka. Karmienie dziecka w bujaczku lub foteliku jest niebezpieczne, poza możliwością generowania refluksu, zwiększa ryzyko zadławienia.
Na tym etapie budzi się świadomość dziecka dotycząca jedzenia. Dzieci uczą się przetwarzać bodźce z żołądka i całego organizmu i wysyłają je do mózgu. Uczą się rozpoznawać mechanizmy głodu i nasycenia.
Przez pierwsze 6 miesięcy mleko matki lub mleko modyfikowane zaspokaja zapotrzebowanie dziecka. U dzieci stopniowo rozwija się umiejętność produkowania enzymów trawiennych. Im są większe, tym lepiej przyswajają z pokarmów uzupełniających. Wprowadzając wcześnie duże ilości pokarmów do diety, maluszki otrzymują też zbyt dużo białka i soli mineralnych, które obciążają narządy wewnętrzne, zwłaszcza nerki.
Miód, grzyby, surowe jaja. Produkty zakazane
Jakie produkty nie są zalecane do pierwszego roku życia? Jednym z nich jest miód.
Tak, chodzi tu o produkty, które są mikrobiologicznie niebezpieczne, czyli o bakterie, z którymi na etapie życia dziecko sobie może sobie nie poradzić. Jest to niepasteryzowany nabiał, surowa ryba, surowe mięso, surowe jajo lub jajo ugotowane na miękko bez ściętego żółtka. Nawet jeśli umyjemy skorupkę, bakterie salmonelli przez nią przenikają, bo jest porowata. Nie zaleca się też podawania surowych kiełków, bo w wilgotnym środowisku mogą się rozwinąć bakterie. Nie możemy podawać dzieciom wody ze studni i wody mineralnej.
Powinniśmy unikać grzybów leśnych do 12. roku życia. Wyjątek stanowią grzyby uprawne np. pieczarki lub boczniaki, bo są to grzyby hodowlane w warunkach przemysłowych. Grzyby te zawierają dużo błonnika. W związku z tym są ciężkostrawne, ale są bezpieczne dla małych brzuszków.
Unikajmy również soli i cukru, które nie wnoszą nic wartościowego do diety maluszka. Mowa tu nie tylko o dodatku cukru, ale też o sokach owocowych. Zawsze najlepszym wyjściem jest woda źródlana.
Starajmy się unikać podawania dużych ilości produktów zawierających związki toksyczne. Do niedawna popularny w Polsce koper włoski ma negatywny wpływ na układ nerwowy i pokarmowy. Może wywoływać drgawki, niepokój i bóle brzucha. To samo dotyczy napoju ryżowego, który zawiera arsen.
Warto pamiętać, że dziecko powinno zjeść ryż w ciągu dwóch godzin od przygotowania. Po tym czasie zaczynają rozwijać się w nim bakterie, które mogą wywołać dyskomfort i ból brzuszka u niemowlaka. Chciałabym podkreślić, że wszystko, co przygotowujemy maluszkowi, powinniśmy schować do lodówki po dwóch godzinach od przygotowania i przechowywać w lodówce maksymalnie przez dwie doby.
Nie podajemy też dziecku wędlin, bo jest to produkt wysoko przetworzony, zawierają one konserwanty i dużo soli.
Rozszerzanie diety u niemowlaka. Unikajmy tuńczyka i miecznika!
Wiele gatunków ryb zawiera metale ciężkie, zwłaszcza ryby drapieżne. Czy da się kupić rybę bogatą w kwasy Omega-3 i nieszkodliwą dla zdrowia? W sklepach jest dostępny np. łosoś dziki. Czy taką rybę wybierać?
Nie zaleca się podawania ryb drapieżnych typu tuńczyk czy miecznik, które zjadają inne ryby i kumulacja toksycznych substancji jest w nich wysoka. Ryby bałtyckie też nie są zbyt dobrym wyborem, bo nasze morze jest bardzo zanieczyszczone.
Możemy podawać ryby raz lub dwa razy w tygodniu. Osobiście kupuję ryby mrożone z Oceanu Pacyficznego. W Poznaniu trudno kupić świeżą morską rybę. Nawet jeśli jest oznaczona jako “świeża”, prawdopodobnie została zamrożona i odmrożona. Po powrocie do domu nie możemy jej ponownie zamrozić, bo ze względu na bezpieczeństwo nie powinniśmy zamrażać produktów podwójnie!
Które ryby są najzdrowsze? Ryby tłuste, bo są bogate w kwasy DHA, które mają wpływ na rozwój mózgu, czyli łosoś, pstrąg tęczowy czy makrela (ale mrożona, nie wędzona).

Gdzie kupimy dobre ryby? Czy supermarket to właściwe miejsce?
Wiele osób uważa, że najlepsze produkty są swojskie. Nie do końca jest to prawda. Kiedy pomyślimy np. o wędzonych rybach, to w domowych wędzarniach ilość toksycznych związków (zwłaszcza substancji smolistych i węglowodorów) nie jest kontrolowana. Często normy są przekraczane nawet o 200%! Pomijając fakt, że wędzonych produktów w ogóle nie powinniśmy podawać niemowlakowi, to pokazuje, że nie możemy ufać, że wyprodukowane w domu znaczy lepszy.
Wcale nie musimy kupować bardzo drogich produktów w sklepach ekologicznych. Z czystym sumieniem mogę polecić dyskonty i supermarkety, gdzie znajdziemy produkty z certyfikatem bio i eko. Jest on przyznawany niezależnie od sklepu i może być wyrywkowo kontrolowany. Oczywiście, czasami zdarzają się pomyłki, ale rzadko, bo jego uzyskanie certyfikatu jest bardzo wymagające i czasochłonne. Mamy raczej pewność, że zachowano odpowiednie standardy i to, że rzeczywiście kupujemy produkt zgodny z opisem na opakowaniu. Znajdziemy na nim flagę Unii Europejskiej oraz numer gospodarstwa, z którego pochodzi gruszka czy pietruszka.
Słoiczki nie są prawdziwym jedzeniem
Wielu rodziców sięga po słoiczki. Jest to wygodne, szybkie i nie wymaga gotowania. Nie jesteś ich fanką, ale czy czasami możemy je podać?
Sporadycznie tak. Sama korzystałam ze słoiczków w sytuacjach, kiedy nie miałam innego wyjścia, np. na wakacjach czy w restauracji. Ale gotowanie w domu jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. W ten sposób włączamy dziecko w jedzenie wspólnych posiłków. Niemowlę próbuje też prawdziwego – docelowego jedzenia.
Często pediatrzy zalecają podawanie gotowych słoiczków, bo są bezpieczne i łatwo dostępne. Niestety, wiele gotowych produktów dla niemowląt zawiera sól lub cukier, np. kaszka na dobranoc lub kaszka z biszkopcikami.
Przede wszystko zależy nam na tym, żeby niemowlaki dostawały jak najmniej przetworzone produkty. Twoje dziecko zje 50 gram zawartości słoiczka, a ugotowanej marchewki tylko 40 gram. W słoiczku 20 % dania to woda. Czyli kupujesz w 20 % wodę. Z takiego dania Twoje dziecko zjadło tak naprawdę też 30 g marchewki. W wyniku pasteryzacji utracono wiele cennych mikroelementów i witamin. Słoiczki dodatkowo się fortyfikuje, czyli suplementuje. Ich absorpcja jest dużo mniejsza niż w przypadku ugotowanych posiłków. Zapominamy również, że nie musimy przygotowywać osobnych posiłków dla niemowlaka. Przecież my też coś musimy zjeść. Ugotujmy wspólny posiłek. Sól możemy dodać sobie na talerzu.
Poprzez jedzenie posiłków niemowlę nie tylko zaspokaja głód, ale poznają rzeczywiste jedzenie, różne konsystencje. Angażuje do tego wszystkie zmysły. Poznaje różne kolory, uczy się nowych smaków oraz dźwięki, jakie wydaje jedzenie podczas jego spożywania. Słoiczki tego nie zapewniają.
BLW czy metoda mieszana? Oto jest pytanie
Metoda BLW (Baby Led Weaning) to zmiana sposobu karmienia kierowana przez dziecko. Pozwalamy na samodzielność dziecka. Dziecko je palcami i stopniowo uczy się posługiwania sztućcami. Czy takie rozszerzanie diety u niemowlaka ma sens?
Jestem zwolenniczką stosowania urozmaicenia. Dzieci powinny mieć okazję poznawać różne faktury, powinno jeść rączką, aby doświadczać jedzenie. Jeśli dziecko chce jeść łyżeczką samodzielnie, to mu na to pozwólmy. Jeżeli domaga się pomocy, to mu tego nie odmawiajmy. Najważniejsza jest elastyczność, podążanie za dzieckiem i jego potrzebami.
Wyczerpani rodzice, którzy nie mają siły przekonywać dziecka do zjedzenia posiłku, włączają bajkę. Maluszek zjada całą porcję. Dlaczego mimo tego nie zaleca się jedzenia przy telewizorze?
Kiedy dziecko je, nic nie powinno go rozpraszać. Ma się koncentrować na jedzeniu, ma się nim bawić, doświadczać go. Ono dopiero uczy się kontrolowania uczucia głodu i sytości, świadomego, intuicyjnego jedzenia. Im większa świadomość jedzenia, tym lepsze są rezultaty tej nauki. Oglądając telewizję, nie kontrolujemy tego, ile jemy. Okazuje się, że się przejadamy. Może to skutkować otyłością i cukrzycą, także wśród dzieci.
Rozmawiała: Karolina Bielawska, Ann Asystent Zdrowia
Agata Fierek-Dziurla: dietetyczka i autorka kursów na temat rozszerzania diety niemowlaków w Gruszka czy Pietruszka. Absolwentka dietetyki i poradnictwa żywieniowego na Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Wraz z inkubatorem Fundacji Cali Mali współtworzyła kilka projektów grantowanych przez Urząd Miasta Poznania: „Gruszka czy pietruszka? Dobre „Niam” to pestka!” „Gruszka czy pietruszka? O żywieniu od ogryzka!” Gruszeczki rosły i dojrzewały na słońcu w 2018 roku, aż przybrały swoją dzisiejszą, słodką postać – „Warsztatów zamiast słoiczków.” Przeprowadziła blisko 90 warsztatów i przeszkoliła prawie 1000 osób. Na poznańskich placach zabaw zawsze spotyka uczestników swoich warsztatów chrupiących marchewki, sezonowe owoce i pijących wodę.
Czytaj więcej w Ann Asystent Zdrowia:
- Co to jest zdrowie? Definicja dla dzieci
- Na czym polega rodzicielstwo bliskości? [ROZMOWA]
- Połóg po porodzie. O czym się nie mówi? [ROZMOWA]
