Możesz więcej, niż myślisz – Asia Orsztynowicz nie słyszy, ale mówi. Żyje tak, jak sobie wymarzyła

Autorka: Elżbieta Osowicz, Ann Asystent Zdrowia

Od urodzenia nie słyszy, ale mówi. Co więcej, potrafi wyczytać z ust co mówią ludzie wokół niej. Uważnie słucha i obserwuje oczy, bo one nie kłamią. Jest wyczulona na mowę ciała, jak sama mówi, mogłaby być detektywem. Jest fizjoterapeutką, kocha sporty ekstremalne. Asia Orsztynowicz nie zawsze była taka przebojowa jak teraz. Ma za sobą trudne dzieciństwo, kompleksy, niezrozumienie, wyśmiewanie i lęki. Pokonanie tego wszystkiego zajęło jej sporo czasu, ale teraz inspiruje tysiące ludzi, nie tylko w Polsce. W rozmowie z Ann dzieli się swoimi doświadczeniami i swoją metodą na komunikację z otaczającym ją światem.

Początki były trudne

Ela Osowicz, Ann Asystent Zdrowia: Możesz więcej, niż myślisz – to twoje motto na Instagramie. I rzeczywiście jak sprawdzam, co robisz, to muszę przyznać, że mnie zawstydzasz. Skaczesz ze spadochronem, nurkujesz, biegasz, jeździsz na snowboardzie, latasz na paralotni, pięknie też wyglądasz na deskorolce!

Asia Orsztynowicz: Fizycznie nie widzę przeszkód do uprawiania sportu. To sprawa charakteru. Uwielbiam sporty ekstremalne, pokonywanie przeszkód daje mi ogromną satysfakcję. Nie ma rzeczy niemożliwych, często to powtarzam, ale nie zawsze tak było. Dziś innych uczę jak pokonywać bariery w głowie. Kiedyś sama miałam ich mnóstwo, szczególnie w latach szkolnych, kiedy nie czułam się akceptowana. Bałam się odezwać. Jak byłam mała, moja mama słyszała od innych: “Jest głucha, wyślij ją do szkoły dla głuchych. Nauczą ją tam języka migowego i problem z głowy”. Co zrobiła moja ukochana mama? Zupełnie na odwrót. Wysłała mnie do normalnej szkoły, dla słyszących. Robiła wszystko, żebym mówiła i funkcjonowała jak inni.

Asia Orsztynowicz
Asia Orsztynowicz/fot. arch. prywatne

Od wczesnego dzieciństwa prawie codziennie jeździła ze mną na rehabilitację, do logopedy, a poza tym codziennie ze mną ćwiczyła w domu. Ściany mojego pokoju były wyklejone kartkami A4, na których był alfabet, ortografia, słownictwo, odmiany itd. Jak już się tego nauczyłam, mama zdejmowała te kartki i przyklejała nowe. Wszystkiego uczyłam się wzrokowo. Początki mówienia były oczywiście trudne. Nikt mnie nie rozumiał. Prosiłam koleżanki, żeby mówiły za mnie. Lata wyśmiewania się z moich prób mówienia zrobiły swoje. Miałam straszną blokadę w głowie. Dopiero dziś widzę korzyści z mówienia.

Mówienie i czytanie z ruchu ust

Dlaczego nie chcesz migać?

Nie chcę migać, bo i tak nie miałabym z kim rozmawiać w ten sposób. W moim otoczeniu nie ma ludzi migających. Poza tym nie używając języka migowego zapomina się go, tak jak języki obce. Moim zdaniem język mówiony daje mi więcej możliwości. Przykład: -“Wczoraj byłam nad morzem, było fenomenalnie. Była cudowna pogoda, jeździłem rowerem po plaży”. To samo zdanie w języku migowym brzmiałoby tak: “Wczoraj ja być może, pogoda super, miło fajnie. Ja plaża rowerem”.

Nie chciałam komunikować się równoważnikami zdań. Poza tym niesłyszący-migający czasem mają problem z załatwieniem urzędowych spraw bez pomocy tłumacza języka migowego. Poziom nauczania w szkołach specjalnych pozostawia wiele do życzenia. Osoby niesłyszące są czasem traktowane jak upośledzone umysłowo. To bardzo krzywdzące. Na szczęście dzięki determinacji mojej mamy chodziłam do “normalnej” szkoły, miałam dobrych nauczycieli polskiego, mam szerokie słownictwo. Mówienie i czytanie z ruchu ust jest ciekawsze niż miganie. To mój wybór.

Asia Orsztynowicz: „Czasami muszę się domyślać”

Pewnie zdarzają się pomyłki, szczególnie, kiedy ktoś mówi niewyraźnie.

Mocno skupiam się na osobie, z którą rozmawiam. Patrzę nie tylko na usta, ale także na oczy, one nie kłamią. Czasem do bliskich znajomych, mówię: dobrze, a teraz powiedz, o co chodzi, bo ci nie wierzę. Myślę, że mogłabym zostać psychoterapeutką. Wydaje mi się, że umiem zrozumieć ludzi, ale to przede mną, może kiedyś.

Oczywiście zdarzają się nieporozumienia. Czasem ktoś mówi niewyraźnie i muszę się domyślać. Niektóre słowa są trudne do odróżnienia, na przykład: zdradzić/ stracić, w tym wypadku układ ust wygląda tak samo i muszę się domyślić z kontekstu, o czym ta osoba mówi. Trudno było w pandemii, jak nosiliśmy maseczki, nie widziałam ust. Przeszkadza oczywiście zasłanianie ust, gęste wąsy, aparat na zęby, zbyt wolne lub zbyt szybkie mówienie. Niektórzy jak się dowiadują, że nie słyszę, to próbują mówić głośno, wyraźnie i wolno. To wcale nie pomaga. Po latach ćwiczeń dziś rozumiem, co mówią osoby w kawiarni, nawet jak widzę ich tylko z profilu. Staram się nie “podsłuchiwać”.



Nastrój muzyki

Używasz aparatu słuchowego, jakie dźwięki do ciebie docierają?

Mam aparat słuchowy w prawym uchu, na lewym nic nie słyszę. Po operacji wszczepienia implantu ślimakowego, który mi nie pomógł, na lewe ucho już nie mogę założyć aparatu. Bez aparatu nie słyszę nic. Totalna cisza. Nawet jak w pobliżu coś głośno wybuchnie, to tego nie usłyszę, ale mogę poczuć wibracje. Oczywiście to zależy od odległości. To, co dociera z aparatu słuchowego, nie jest doskonałe, na przykład jak nie patrzę na usta, to słowo dziewięć brzmi dla mnie tak samo jak dziesięć. Nawet takie proste słowa jak mama czy tata z większej odległości brzmią dla mnie tak samo. Spółgłosek s,t, c nie słyszę wcale. M,b, g słyszę z bliska, ale nie rozpoznaję, bo brzmią dla mnie tak samo.

Widziałam cię (na zdjęciach) na dyskotece! Tańczysz, bawisz się. Jak odbierasz muzykę?

Słyszę melodię, potrafię powiedzieć czy śpiewa kobieta, czy mężczyzna, ale nie odróżniam słów. Bardziej czuję wibracje i wyczuwam nastrój muzyki. Odbieram ją po swojemu. W pewnym sensie wszystkie głośne dźwięki zlewają się w całość i słyszę taki zmieszany hałas.

Pokonanie kolejnej bariery

Radia nie słuchasz raczej, a telewizja, kino?

Byłam niedawno gościem radiowej audycji we wrocławskim radiu RAM. Prowadzący program zaprosił mnie do studia! Spędziliśmy razem cztery godziny. To chyba była pierwsza taka audycja na świecie! To były ogromne emocje. Trochę bałam się, że nikt mnie nie zrozumie, ale po audycji zalała mnie fala ciepłych wiadomości. Przeczytałam wszystko i się naprawdę wzruszyłam. Tak pozytywnego odbioru się nie spodziewałam. Pokonałam kolejną barierę w życiu. Dodatkowo we Wrocławiu miałam okazję poznać producenta filmu „Sonata” Marcina Kurka, który przyszedł do studia z tym filmem na płycie. Bohaterem tej opowieści jest Grzegorz Płonka, który nie słyszy od urodzenia, ale nauczył się grać na fortepianie. Jeszcze nie oglądałam, ale muszę to nadrobić.

Na jakie filmy chodzisz do kina?

Te z napisami. W polskich filmach, w kinach, raczej nie wyświetlają napisów i jak nie widać twarzy aktora, to trudno się domyślić co mówi, ale to się zmienia. Polskie filmy też mogą być wyświetlane z napisami.

Tatuaże i sporty ekstremalne

Obserwujący cię na Instagramie pytają o twoje tatuaże. Co tam jest?

Prawe ramię to krótka historia sportów ekstremalnych, które uwielbiam. Zaczęło się od rolek. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Założyłam i przepadłam. Zrozumiałam, ile frajdy daje mi ruch i jak fajnie się potem czuję. Potem były kolejne wyzwania: snowboard, deskorolka, bieganie (ukończyłam półmaraton i runmageddon, ale jakoś biegania nie pokochałam). Za to skoki spadochronowe, to moja miłość. Nie wystarczył mi skok w tandemie, od razu chciałam sama, chciałam więcej. Na razie mam na koncie kilkanaście, ale wiem, że będzie więcej. Skoki sprawiają, że jestem szczęśliwa i silniejsza.

Asia Orsztynowicz
Asia Orsztynowicz/fot. arch. prywatne

Widzę sporo zdjęć z siłowni, zresztą twoja nienaganna sylwetka mówi sama za siebie. Chce ci się ćwiczyć?

Sport to między innymi sposób na ciekawe życie. Sporty ekstremalne sprawiają, że czuję się niezniszczalna i wolna. To dodaje mi siły. Poprzez sport, ruch, endorfiny, adrenalinę mogę się wyładować i pozbyć się negatywnych emocji. Jak każdy, miewam też trudne dni, wtedy właśnie uciekam w sport, a jak jest naprawdę ciężko, to pozwalam sobie na emocje. Pomaga płacz czy wykrzyczenie bólu na polu. Zamykam się w domu, żeby się odciąć i poukładać swoje myśli od nowa. Jednak nie trwa to długo. Po kilku dniach takiego stanu zwyczajnie się wkurzam, że tracę czas i biorę się w garść.

Asia Orsztynowicz: „Upadałam i wstawałam”

Nie od zawsze byłaś taka przebojowa i odważna. Co było dla ciebie przełomowe?

Szczerze? Pewnego dnia ostro się wkurzyłam, że nie mam takiego życia, jakiego pragnę. Miałam dość tego, że jestem nieszczęśliwa, nie spełniam marzeń, że czuję się nikim. Oczywiście nic nie przyszło od razu, to był proces. Wiązało się to z przełamaniem wielu barier w głowie. Postanowiłam, że muszę przestać się wstydzić czy bać się ludzi.

Najpierw musiałam uwierzyć w siebie i zrobić krok w przód mimo strachu. Pomógł trening mentalny. Odpowiednie nastawienie. Upadałam i wstawałam. Im więcej barier przełamywałam, tym nabierałam więcej odwagi. Zobaczyłam, że mogę coraz więcej i to dodawało mi energii. Po prostu chce mi się żyć, świat ma wiele do zaoferowania, a życie mamy jedno. To była decyzja. Postanowiłam, że nie będę z czegoś rezygnować tylko dlatego, że nie słyszę.

Niedawno zrobiłam sobie listę siebie sprzed lat i teraz. Moja dawna ja: była zamknięta w sobie, nieszczęśliwa, bała się ludzi, czuła się brzydka, stała w miejscu. Po przemianie, nowa ja: jest odważna, otwarta, spokojna wewnętrznie, robi co chce, bez względu na opinie innych. Wiem, że wszystko jest w mojej głowie. Podoba mi się to moje nowe życie.

Pozwolenie sobie na złość

Niektórzy mówią, że po tym wszystkim, co przeżyłaś w dzieciństwie, to cud, że zaszłaś tak daleko, a poza tym jest ci łatwiej, bo jesteś ładna. Co im odpowiadasz?

Uroda nie przeszkadza, ale… po kolei. Miałam obok siebie mamę, która we mnie wierzyła. A poza tym, to żaden cud. Poza tym pozwoliłam sobie na złość, której przez lata nie chciałam czuć. Kiedyś ta złość była destruktywna. Czułam się nieszczęśliwa, że ludzie mnie skreślają, że nic nie mam z tego życia. Ojciec mnie nie kochał, bo jestem głucha. Nauczyciele stawiali pały bez sprawdzania mojej wiedzy, bo głucha i tak nie potrafi. Rówieśnicy stosowali wobec mnie przemoc fizyczną i psychiczną. I tak przez 20 lat. Uwierzyłam, że jestem nikim. I tak żyłam z dnia na dzień, próbując przetrwać. Popadłam w rutynę, nie miałam celu w życiu. Dzień bez płaczu był dla mnie sukcesem. W końcu powiedziałam dość. Zaczęłam wykorzystywać złość do tego, żeby zmienić swoje życie. Jedyne czego żałuję, to fakt, że zrozumiałam to tak późno. Szkoda czasu na to, żeby nie żyć tak, jak się chce.

Asia Orsztynowicz: „Nie chciałabym usłyszeć siebie”

Asia Orsztynowicz
Asia Orsztynowicz/fot. arch. prywatne

Gdybyś mogła, to co chciałabyś, a czego nie chciałabyś usłyszeć?

Nie chciałabym usłyszeć siebie, mojej mowy. Ciągle mam obawy, że mówię brzydko, niewyraźnie i jak usłyszałabym, to może znowu przestałabym się odzywać do ludzi. Nie jestem jeszcze na to gotowa. A co chciałabym usłyszeć? Ptaki! Nie umiem sobie wyobrazić, jak one brzmią. Chciałabym usłyszeć przyrodę. Myślę, że to może być niesamowite.

Serwis / aplikacja Ann dokłada wszelkich starań, aby treści składające się na zawartość serwisu były ścisłe i poprawne. Prezentowana treść jest dostarczana jedynie w celach informacyjnych lub edukacyjnych. W żadnym zakresie nie zastępuje i nie może być utożsamiana z konsultacją czy poradą lekarską.

Więcej ciekawych rozmów w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *