Magazyn Ann: Nerwica lękowa – kiedy lęk odbiera życie [AUDIO]

Przyspieszone bicie serca, atak gorąca, drżące nogi i przeświadczenie, że zaraz się umrze – to tylko niektóre z objawów nerwicy. Choroba charakteryzuje się przede wszystkim odczuwaniem ciągłego lęku, który utrudnia codzienne funkcjonowanie. O tym, jak wygląda życie z nerwicą, i jak wspierać chorującą osobę, opowiedział w Ann Szymon, który od ośmiu lat zmaga się z chorobą.

Posłuchaj wersji AUDIO: Nerwica lękowa

Jaki był początek choroby? Kiedy zauważył Pan, że coś jest nie tak?

Zawsze byłem wrażliwym chłopakiem, ale nic nie wskazywało na to, żeby toczyła mnie jakaś choroba psychiczna. Niestety pewnego dnia, była to Wigilia w roku 2014, kiedy siedziałem przy stole i nagle poczułem atak gorąca i przyspieszone bicie serca, uczucie, że zaraz zemdleję. Okazało się, że miałem kosmicznie wysokie ciśnienie, przez co wylądowałem na SOR-ze. Tam przebadano mnie i po odsiedzeniu chwili na krześle okazało się, że wszystko wróciło do normy. Wtedy lekarz ordynator, jeszcze nie do końca chyba pewny, ale wpisał w diagnozę, że był to atak paniki. Nie zbagatelizowałem tego, trafiłem do kardiologa, neurologa, zrobiłem szereg badań. Okazało się, że fizycznie jestem zdrowy, zostałem przez lekarza neurologa skierowany na leczenie psychiatryczne.

Organizm stymuluje proces umierania

Czy wiadomo, co było przyczyną nerwicy?

Było to związane z kilkoma rzeczami, jak wyszło w trakcie terapii, która dała zrozumienie problemów, ale nie dała wyleczenia, czego oczekiwałem. Dzięki terapii zyskałem świadomość. Wracając do przyczyn, to po pierwsze, relacje rodzinne z dzieciństwa, a po drugie hipochondria. Moja nerwica jest przede wszystkim na tle medycznym. Hipochondria jest związana z poczuciem, że chciałbym coś po sobie zostawić, bardzo bym nie chciał młodo umierać i ta presja oczekiwań mnie zjada. Przez to mój organizm w losowych momentach symuluje proces umierania.

W jaki sposób choroba się objawia?

W losowych często momentach, nawet bez żadnej przyczyny czy zapalnika, zdarza mi się czuć, że zaraz zemdleję, mam przyspieszone bicie serca, pocące się ręce, drżące nogi, bóle głowy. Dodatkowo ogólne przeświadczenie, z którym nie da się zawalczyć racjonalnie, że za chwilę umrę, wyląduje w szpitalu, chęć dzwonienia po karetkę. Nasila się to w przypadku jakichś objawów chorobowych, które inni uznali by za drobne. Z racji mojej choroby, takie rzeczy jak krew z nosa, ból głowy czy inne drobne przypadłości, w mojej głowie urastają do wielkich rozmiarów i przyspieszają atak paniki.

Zdarzają się też ataki bez powodu, chociaż później jestem w stanie to jakoś powiązać na przykład z obecnością w nowym miejscu czy wśród nowych ludzi. Natomiast bardzo często są to losowe momenty, w których bym się nie spodziewał, po długim okresie remisji, spokoju. Potrzebuję wtedy bardzo dużo czasu, żeby się uspokoić. Wpływa to później na całej moje kolejne dni, bo wpadam w spiralę natrętnych, nerwicowych myśli.

Brak kontroli nad własnym ciałem

Czy da się rozróżnić napady lęku od ataków paniki?

Rozróżniłbym je, z własnego doświadczenia, w ten sposób, że napady lęku przeradzają się w ataki paniki. Choruję też na zespół lęku uogólnionego. Dlatego taki ciągły lęk cały czas jest tam gdzieś we mnie obecny i nie sądzę, żebym kiedykolwiek się go wyzbył. Natomiast ten narastający lęk powoduje ataki paniki. Na pewno różni się to tym, że nad lękiem da się w jakiś sposób zapanować, nauczyć z nim żyć, a przy ataku paniki czuję kompletny brak kontroli nad swoim ciałem.

Cały artykuł dostępny w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia lub po zalogowaniu na stonę

Które objawy choroby są dla Pana najbardziej dotkliwe i utrudniające codzienne funkcjonowanie?

Myślę, że dysocjacja, czyli brak kontroli nad własnym ciałem, jest bardzo trudna. Zwłaszcza, kiedy spotyka mnie w pracy lub w innych momentach, kiedy muszę funkcjonować na poziomie świadomym. Gdy czuję, że jestem aktorem we własnym życiu, to prowadzenie jakichkolwiek aktywności życiowych jest trudne. Poza tym rzeczy związane z sercem. Gdy przyspiesza mi serce w ramach ataku paniki, to jest to dla mnie jednoznaczne z zawałem czy innymi schorzeniami serca, co na pewno zaprowadzi mnie na stół operacyjny albo doprowadzi do śmierci. Od ośmiu lat się to nie sprawdza, a zdarza się regularnie. Nie jestem w stanie nad tym zapanować, moja psychika nie rozróżnia ataków paniki od realnych objawów chorobowych.

Kiedy nerwica nie pozwala wyjść z domu

Jakie były najtrudniejsze momenty w chorobie?

Na pewno czasy, gdy nie mogłem przez chorobę funkcjonować i chodzić do pracy. Pierwszy moment był wtedy, kiedy to wszystko się rozpoczęło, byłem pół roku przed maturą. Wtedy wraz z rodziną rozważałem opcję niepodejścia do matury. Potwornie się bałem, że nie będę mógł usiedzieć na sali. Wziąłem podwójne dawki leków tego dnia. Później sytuacja, kiedy musiałem dzwonić do szefa o piątej rano i powiedzieć, że nie jestem w stanie wyjść z łóżka. Leżałem roztrzęsiony i spocony, bojąc się, że umieram.

Także ataki paniki w miejscu pracy czy wcześniej w trakcie studiów, gdzie byłem otoczony ludźmi. Miałem bardzo ważny egzamin z jednego przedmiotu na studiach. Gdy dostałem tylko kartkę, wziąłem do ręki długopis, dostałem ataku paniki. Poczułem zwierzęcą chęć wybiegnięcia na korytarz, co też zrobiłem. Oczywiście, gdy się uspokoiłem, mogłem tam wrócić. Być może ten atak był związany też ze stresem, ale nerwica lękowa zapewne to wszystko katalizuje i powiększa te wszystkie objawy.

Czy pobyt w szpitalu psychiatrycznym okazał się pomocny?

Pomogło zdecydowanie w takim sensie, że zobaczyłem, że nie jestem w tym sam. Moje objawy były często bagatelizowane przez osobymi bliskie. Uważam, że do dziś są bagatelizowane przez społeczeństwo, szczególnie w przypadku mężczyzn. Wsparcie psychiczne grupy w szpitalu było niebywałe. Na pewno nieświadomie to pomogło, bo na dwa lata nastąpiła znaczna remisja, właściwie do poziomu zerowego. Niestety później wszystko wróciło.

Lęk przed lękiem

Czy choroba była dla Pana kiedykolwiek powodem do wstydu?

Nie sądzę. To znaczy bardziej wstydem w moim otoczeniu. Niektórzy ludzie sugerowali, że „co ludzie powiedzą, że znam osobę, która jest wariatem”. Dodatkowo bagatelizowanie objawów ze strony rodziny, mówienie, że wymyślam to sobie. Sam nie czułem nigdy wstydu z tego powodu, bo dlaczego mam się wstydzić choroby. Dlatego też mówię o tym głośno, żeby zwiększyć świadomość.

Jak wygląda życie z chorobą teraz?

Jestem w tym momencie w trakcie farmakoterapii. Poziom życia jest taki, że umożliwia mi normalne funkcjonowanie, co jest dla mnie najważniejsze, bo lubię swoje życie codziennie. Lubię swoją pracę, swoje otoczenie, sposób spędzania wolnego czasu i choroba mi tego nie utrudnia. Natomiast obniża jakość życia przypadłość nazywana „lękiem przed lękiem”, czyli ciągły strach, że zaraz ten atak paniki nastąpi. Tak jak wspomniałem wcześniej – też te drobne objawy medyczne jak krew z nosa powodują nieustanne myślenie o tym. Nawet jak ten lęk gdzieś zanika, to przez następny tydzień, dwa, trzy potrafię zasypiać i budzić się z myślą, czy to dziś nastąpi atak paniki.

Nieocenione wsparcie bliskich

A jak ważne jest wsparcie bliskich w chorobie?

Niebywale ważne. Uważam, że człowiek samemu nie jest w stanie dać sobie z tym rady. Szczególnie, że, tak jak podkreślałem, nie jest sobą w trakcie ataków nerwicy. Potrzeba kogoś, kto sprowadzi na ziemię. Gdyby nie było przy mnie osób bliskich w trakcie nasileń choroby, to nie wiem, gdzie bym teraz był. Człowiek nie myśli wtedy racjonalnie, potrzeba jakiegoś uziemienia.

Czego nie mówić osobie z nerwicą?

„Nic ci nie jest”, „przecież masz dobre wyniki”, „jesteś zdrowy”, „nie przesadzaj”, „to tylko twoja głowa”. Wiem o tym wszystkim, nie trzeba mi tego przypominać, natomiast w niczym to nie pomaga. Najbardziej nie lubię bagatelizowania i wmawiania mi, że skoro wiem, że nic mi nie jest, to moje ciało i moja psychika muszą się kontrolować. Niestety tak to nie działa.

W takim razie co mówić i jak się zachować przy osobie, która zmaga się z chorobą?

W codziennym życiu ważne jest najzwyczajniej rozumiane wsparcie, czyli przekonywanie, że jest się z tą osobą na dobre i na złe, i że nie ma w chorobie nic złego. Też wyrażanie wsparcia, jeżeli chodzi o przyjmowanie leków czy innych działań dobrych dla psychiki. Natomiast w trakcie ataków ważne jest wspomniane uziemianie, czyli przypominanie, że się jest tu, realnie. Na pewno nie powtarzanie, że nic człowiekowi nie jest. Pomocny jest dotyk, uchylenie okna, pogłaskanie, tak, żeby człowiek czuł, że w tym mrocznym momencie życia nie jest sam.

Posłuchaj wersji AUDIO: Nerwica lękowa

Autorka: Aleksandra Mazur, Ann Asystent Zdrowia

Czytaj więcej w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *