50 tysięcy złotych, pięć krajów i 5000 kilometrów – tyle przeszedł w ponad pół roku, pieszo podróżnik Witold Ortlieb. Szedł długo, ale z celem niebagatelnym, bo po to aby pomóc dzieciom z chorobą nowotworową. W ciągu kilku miesięcy udało się zebrać potrzebną sumę i zakupić 50 tzw. zestawów Browiacka, których NFZ nie refunduje.
Droga na ratunek Witolda Ortlieba zaczęła się w Polsce. To właśnie stąd, w maju ubiegłego roku wyszedł w pieszą wędrówkę w stronę Gibraltaru.
Witold Ortlieb i czekolada na szlaku
– Stwierdziłem, że z takim wielkim plecakiem, 50 kilogramowym nie dam rady przejść takiej długiej trasy. Znalazłem wózek, który był przyczepiony do mojej talii i na nim ułożyłem wszystkie potrzebne rzeczy. Schudłem kilka kilogramów podczas tej trasy, ale nie za dużo, bo jadłem ogromne ilości czekolady – śmieje się podróżnik.
– Wyruszyłem w maju ubiegłego roku. Miałem zaczynać z Łotwy, z Rygi, ale zawirowania koronawirusowe, przymusowa kwarantanna zdecydowały, że jednak ruszałem z Polski, dlatego i trasa o kilkaset kilometrów krótsza. Kiedy jednak wyruszałem, to myślałem o tych wszystkich ludziach, dorosłych dzieciach, którzy są zamknięci niemal na stałe w szpitalach. Nam sprawiało problem, że nie mogliśmy pójść do kina, do restauracji, na koncert, a oni taki lockdown mają często przez większość ich młodego życia – mówi Witold Ortlieb.
Tak wygląda choroba i leczenie dzieci
Historia niemal każdego małego pacjenta zaczyna się od diagnozy. Rak. Wtedy przychodzi kolej na leczenie: naświetlania, dializy, remisja – tłumaczy Łukasz Wasiuta z Fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”, która działa przy Przylądku Nadziei we Wrocławiu.
– Dzięki podróży Pana Witolda możemy zasponsorować naszym małym pacjentom zestawy Browiacka. Dziś w Polsce nie są one refundowane. Dzięki takim zestawom unikamy każdorazowego przyjeżdżania dzieci do szpitala, co odciąża ich bardzo psychicznie. Ten czas mogą wtedy spędzić w domu, z bliskimi, a nie w szpitalu. Choćby nie wiem, jak był przyjazny, to nadal szpital – dodaje Łukasz Wasiuta.
Za 50 tysięcy złotych, które zebrał Pan Witold, udało się kupić nierefundowane przez NFZ a kosztowne cewniki Broviakca:
– Koszt zakupu takich zestawów w miesiącu to około 800 złotych. Przy długotrwałym i kosztownym leczeniu onkologicznym, to są ogromne sumy dla rodzin. Bardzo dziękujemy Panu Witoldowi, ale warto też podkreślić, że każdy może wspomóc dzieciaki. Aby dołączyć do naszego programu Browiacka i ufundować taki zestaw, wystarczy wejść na naszą stronę internetową www.naratunek.org i tam odnaleźć odpowiednią zakładkę – dodaje Klaudia Smolarska-Kulej z Fundacji „Na Ratunek Dzieciom z Chorobą Nowotworową”.
Więcej o podróży Witolda Ortlieba przeczytacie też na jego blogu.
Znajdź więcej ciekawych materiałów w aplikacji Ann:
- Oprócz błękitnego nieba, był szpital onkologiczny dla dzieci, a z okien widok na cmentarz [WYWIAD]
- Prof. Piotr Rutkowski: Onkologia w pandemii COVID-19 [RAPORT]
- Czapka od serca. Ręcznie robione, kolorowe czapki trafią dziś do dzieci chorych onkologicznie
- Lotnisko, motocykle, hantle z kroplówek i Roy Orbison. Onkomocni wygrali z rakiem [REPORTAŻ]