Gdzie jest koronawirus?  

Jeszcze do niedawna cała Polska żyła pandemią. Codziennie z mediów napływały informacje o nowych przypadkach zachorowań. Jednak w momencie zniesienia obostrzeń i wybuchu wojny w Ukrainie koronawirus przestał istnieć. Czy zniknął całkowicie? A może nadal z nim walczymy? Jak wygląda sytuacja w kraju i na świecie? W jaki sposób pomóc uchodźcom z Ukrainy się zaszczepić? Na pytania odpowiedział prof. Marcin Drąg z Politechniki Warszawskiej. 

  • Czy koronawirus odszedł w zapomnienie? Nadal notuje się nowe przypadki zachorowań. 
  • Jak wygląda sytuacja w innych krajach Europy i na świecie? Statystyki pokazują ogromną liczbę zachorowań.
  • Co z czwartą dawką szczepionki? Powinny przyjąć ją osoby znajdujące się w grupie ryzyka i seniorzy.
  • Jak zachęcić uchodźców do szczepień? Pokazać korzyści, jakie niosą ze sobą szczepionki.

Koronawirus przestraszył się Polski?

Piotr Kaszuwara, Ann-zdrowie.pl: Informacji na temat koronawirusa jest coraz mniej. To znaczy, że już go nie ma i przestraszył się Polski?  

Prof. Marcin Drąg: Koronawirus nadal istnieje, ale nie w Polsce, gdzie notuje się obecnie 300 przypadków zachorowań. Dla porównania – w Niemczech jest to 60-70 tys. dziennie, we Francji – ok. 40 tys., we Włoszech – 40-50 tys. Wygląda na to, że granicą, na której zatrzymał się koronawirus jest Europa na granicy Odry, bo u nas rzeczywiście liczba znacząco spadła. Są jednak kraje, gdzie koronawirus jest ogromnym problemem. W Hiszpanii zaobserwowano przyrost zachorowań. Testy mówią o 40-50 tys. przypadków dziennie.  

Sytuacja w Polsce jest też związana z wojną w Ukrainie i informacją, że pandemia się skończyła. Każdy przyjął to z ogromną ulgą. Wciąż jednak mamy dużo przypadków, w szpitalach przebywają pacjenci. Inną kwestią jest to, że wiele osób nawet, jeśli test jest pozytywny, nikomu tego nie zgłasza. Pomimo niebezpiecznego wariantu, Omikrona, ludzie przyzwyczaili się to takiego stanu rzeczy i traktują to jak zwykłe przeziębienie. Ale wiele osób ciężko go przechodzi i warto o tym pamiętać.  

Mamy do czynienia z 75 tys. nowych przypadków w USA, gdzie zmarło 305 osób. W Polsce jest to 10 osób dziennie. Obraz może być też zakłamany, bo obecnie coraz mniej osób jest testowanych i nie prowadzi się dokładnych statystyk.  

Trzeba wspomnieć też o działaniach zbrojnych prowadzonych w Ukrainie. Mnóstwo uchodźców przekroczyło granicę w obawie przed wojną. Wielu Polaków wspiera Ukraińców i często dochodzi do zakażeń, o których nie wiemy. Osoby niezaszczepione również stanowią zagrożenie nie tylko ze względu na koronawirusa. Mamy też problem z innymi chorobami, zwłaszcza odrą. Program szczepień niezbyt dobrze funkcjonuje, bo sąsiedzi zza wschodniej granicy nie chcą się szczepić. Do kraju przedostały się również inne narodowości, co dodatkowo zwiększa ryzyko.  

Skazani na koronawirusa

Na jakim etapie rozwoju Omikronu jesteśmy? 

Na szczęście wariant pojawił się wiosną, a więc poza sezonem infekcyjnym. Powoduje lekkie objawy. Oczywiście zdarzają się ciężkie przypadki, jednak są to wyjątki. Polacy nikogo nie informują o zachorowaniu ani kontakcie z innymi osobami, traktując koronawirusa jak zwykłą grypę. Miejmy nadzieję, że omikron będzie dominującym wariantem, ale należy pamiętać, że w każdym momencie może mutować i pojawić się nowy wariant. 

Czy jesteśmy skazani na koronawirusa? 

Mutacje koronawirusa wciąż zachodzą i miejmy nadzieję, że nie pojawi się nowy, niebezpieczny wariant. Natomiast uważam, że będziemy zmagać się z nową falą pandemii jesienią, zwłaszcza przy obecnym trybie życia, gdzie nie obowiązują żadne obostrzenia.  

Cały artykuł dostępny w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia.

Koronawirus w Korei Północnej. Co o nim wiemy?

A co z Koreą Północną z ogromną liczbą przypadków? Czy tam też panuje wariant Omikron? 

Ze względu na reżim nie dowiemy się prawdy. To, że w ogóle dowiedzieliśmy się o ich sytuacji, pokazuje, jak z dużym problemem kraj musi się mierzyć, bo szuka pomocy z zewnątrz. W Korei niewiele osób się zaszczepiło – szacuje się, że zrobiło to 1-2% ludzi. W takim przypadku Omikron jest groźny i śmiertelność może być wysoka. 

Popatrzmy także na Chiny, gdzie pandemia wciąż trwa i raportuje się tyle samo przypadków, co w trakcie trwania lockdownu. Ogromne państwo do tej pory nie jest w stanie poradzić sobie z rozprzestrzenianiem się wirusa.  

Co musiałoby się wydarzyć, żebyśmy się spotkali tutaj i Pan profesor powiedział, że pandemia się skończyła? 

Myślę, że liczba przypadków, przede wszystkim śmiertelnych, będzie niska, czyli wejdziemy w fazę, w której wariant będzie dawać łagodne objawy. Poza tym większość osób będzie zaszczepiona i nie będą to osoby zarażone. Wielu z nas szczepi się, bo umożliwia to wyjazd na wakacje, więc wiąże się z uzyskaniem jakichś korzyści. Nie ma to sensu. Musimy podejść do problemu poważnie.  

Czwarta dawka dla osób z grupy ryzyka

A czwarta dawka? Czy warto się nią zaszczepić? 

Tak. Wiele osób dostało skierowanie i się zaszczepiło. Jest to skuteczne działanie, szczególnie w przypadku osób starszych, aby nabywały odporność. Najlepiej zrobić to latem, poza sezonem infekcyjnym, kiedy nastąpi kolejna fala pandemii. Mam nadzieję, że ludzie w końcu uwierzą, że nauka jest w stanie obronić ludzkość, co już wielokrotnie pokazała. Pandemia pokazała, że osiągnięcia zarówno w kierunku szczepionek, leków, jak i samego podejścia lekarzy i służby zdrowia stało się ogromną szansą. Wiele się przez ten czas nauczyliśmy. Z przyjemnością obserwuję, że osoby starsze i z grupy podwyższonego ryzyka nadal noszą maseczki, co świadczy o świadomości społecznej.  

Nie chcę stygmatyzować gości z Ukrainy, ale mnóstwo Polaków ma z nimi kontakt. W skupiskach bardzo łatwo zarazić się od siebie. Jeżeli chcemy pomagać tym osobom, powinniśmy się zaszczepić, żeby w razie zakażenia być zabezpieczonym. Warto również zachęcać uchodźców do szczepień i mobilizować dorosłych i dzieci. Dla nich największym problemem była ucieczka z piekła wojny, więc szczepienia znajdują się na ostatniej pozycji ich potrzeb. Jednak procent zaszczepionych Ukraińców jest bardzo niski, dlatego warto zadbać o edukację w tym kierunku.  

Podsumowując, jakie Pan profesor widzi rozwiązanie? 

W Polsce szczepionki są dobrowolne i darmowe, a obowiązek szczepień może wywołać falę protestów, a tego nie chcemy, zwłaszcza w obecnej sytuacji. Szedłbym raczej w kierunku przekonywania tych osób, że to dla ich dobra, dla dzieci i osób starszych. To są osoby wycieńczone, nerwowe, których układ immunologiczny jest osłabiony, przez co są bardziej podatni na choroby. Tylko w taki sposób możemy zmienić rzeczywistość.  

Opracowała: Karolina Bielawska, Ann Asystent Zdrowia na podstawie Klubu Dyskusyjnego Ann 

Czytaj więcej w Ann Asystent Zdrowia:

Fot. Lightspring / Shutterstock
0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *