Lekarz od cudów i jego pacjenci. Dr Adam Domanasiewicz spełnia marzenia, by mieć dwie ręce [MAGAZYN ANN]

Przyszyć można wszystko, tylko trzeba wiedzieć, czy to ma sens – mówi światowej sławy chirurg dr Adam Domanasiewicz. Nie boi się ryzykownych zabiegów, nie raz podejmował się pionierskich operacji. Doświadczenie połączone z ogromną pasją to jego wizytówka. Właśnie przejmuje dowodzenie w nowym oddziale chirurgii urazowej i mikrochirurgii ręki w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ulicy Kamieńskiego we Wrocławiu. W rozmowie z Elżbietą Osowicz opowiada o najtrudniejszych przypadkach z jakimi się spotkał, a także szczerze mówi o trudnych decyzjach jakie musi podejmować chirurg ręki. O życiu po transplantacji opowiadają także jego pacjenci.

dr Adam Domanasiewicz: Kończyna funkcjonalna, czy żywa proteza?

  • Pamiętam te zdjęcia. Obraz był dramatyczny. Ręka była wyrwana przez maszynę na wysokości stawu barkowego. Zwykle przy tak wysokim uszkodzeniu decyzja jest jedna: amputacja. W tym wypadku uznaliśmy, że możemy spróbować ją przyszyć. W mojej ponad 30. letniej karierze nie widziałem tak dobrych rezultatów. On już zgina i prostuje palce – opowiada w rozmowie z Ann dr Adam Domanasiewicz. Pełna wersja artykułu wraz z podcastem audio dostępna jest w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia.
  • Leszek Opoka na nową rękę czekał 14 lat, od chwili wypadku w warsztacie stolarskim. Prawa ręka została odcięta na wysokości łokcia. Jak opowiada, trzeba było nauczyć się robić wszystko lewą. Najtrudniejsze było pisanie.  Nie od razu myślał o operacji, jednak coraz częściej słyszał o tym co robią lekarze z Trzebnicy i marzył, żeby znowu mieć dwie ręce.
  • Piotr Tchórz – urodził się bez lewej ręki, przez ponad 30 lat świetnie sobie bez niej radził, ale kiedy dowiedział, że lekarze z Wrocławia szukają kandydatów do operacji, był pierwszy w kolejce. Dlaczego tak bardzo chciał mieć dwie ręce? Czy operacja spełniła jego oczekiwania, jak wyglądała rehabilitacja i czy dziś podjąłby taką samą decyzję. 
  • O transplantacji myślała Kasia Kamuda – straciła obie ręce i nogę w wyniku porażenia prądem. Do operacji jednak nie doszło. Dlaczego?

Przeczytaj i posłuchaj wersji audio tej historii w aplikacji Ann Asystent Zdrowia. Do pobrania za darmo w Google Play i App Store. Link poniżej zdjęcia.

transplantacja ręki
Na zdj. dr Adam Domanasiewiczwraz z zespołem, jeden z najbardziej znanych chirurgów ręki w Polsce. Fot. arch. prywatne.
Cały artykuł do przeczytania i odsłuchania wyłącznie w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia.

Pacjenci mówią o nim: lekarz od cudów. Życzliwi koledzy po fachu: geniusz. Choć też pojawiają się o nim opinie: nieustępliwy, trudny, bezkompromisowy. Dr Adam Domanasiewicz – jeden z najbardziej znanych chirurgów ręki w Polsce wraz z zespołem tworzy nowy oddział chirurgii urazowej i mikrochirurgii ręki. Tym razem w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym przy ulicy Kamieńskiego we Wrocławiu.

dr Adam Domanasiewicz i transplantacje

Wcześniej, przez ponad 20 lat operował w Trzebnicy, znanej z tego, że tam właśnie pracują specjaliści, którzy najlepiej przyszywają ręce. Tam, po raz pierwszy w Polsce, pacjent dostał rękę od zmarłego dawcy.

Potem lekarz przeniósł się do Wrocławia, gdzie był filarem zespołu Kliniki Chirurgii Ręki  w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym. Tam też było o nim głośno, między innymi za sprawą pierwszej na świecie transplantacji ręki u pacjenta, który urodził się bez kończyny. Po chwilowej przerwie media znowu donoszą o spektakularnych operacjach z jego udziałem. 

Rozmowy wideo i porady medyczne znajdziesz w pełnej wersji wyłącznie w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia.

Decyzje o transplantacji nie zawsze są łatwe

Elżbieta Osowicz, www.Ann-Zdrowie.pl: Zanim zdążę zadać pierwsze pytanie, lekarz pokazuje mi film. Widać na nim młodego mężczyznę, który bez trudu podnosi rękę do góry i zgina ją w łokciu. 

Dr Adam Domanasiewicz, chirurg: To ten pacjent, o którym rozmawialiśmy niewiele ponad rok temu.

Pamiętam te zdjęcia. Obraz był dramatyczny. Ręka była wyrwana przez maszynę na wysokości stawu barkowego.

Zwykle przy tak wysokim uszkodzeniu decyzja jest jedna: amputacja. W tym wypadku uznaliśmy, że możemy spróbować ją przyszyć. Nie spodziewałem się, że efekty mogą być tak rewelacyjne – przyznaje. W mojej ponad 30. letniej karierze nie widziałem tak dobrych rezultatów. On już zgina i prostuje palce! Zaczyna ruszać kciukiem. To była ręka z pogranicza kwalifikacji. W 99 procentach szpitali nikt by się za to nie zabrał. 

Właśnie o tym chciałam porozmawiać. O decyzji. O tym, kiedy można walczyć, a kiedy niezależnie od ambicji lekarza, trzeba odpuścić dla dobra pacjenta. 

Kwalifikacja to jeden z trudniejszych momentów przedoperacyjnych. Trzeba sobie zadać pytanie: czy kończyna będzie funkcjonalna, czy nie będzie to żywa proteza, z której pacjent będzie w przyszłości niezadowolony. Liczy się rodzaj i rozmiar urazu, wiek pacjenta, ogólny stan zdrowia i odległość od szpitala. Zdarza się, że do wypadku dochodzi kilkaset kilometrów od dyżurującego szpitala. Czasem w transport trzeba zaangażować karetkę, dwa śmigłowce i samolot odrzutowy. Kwalifikacja jest dodatkowo trudna, bo my nie widzimy pacjenta. Opieramy się na tym co mówi lekarz z SOR lub izby przyjęć i co widać na zdjęciach.

Może się zdarzyć, że kończyna wygląda na zdjęciach gorzej niż w rzeczywistości, a my ją odrzucimy. Może też być odwrotnie, po przyjeździe może okazać się, że jest gorzej niż się wydawało. Kolejna sprawa ważna przy kwalifikacji to mechanizm urazu.

dr Adam Domanasiewicz: Bywa, że trzeba wybierać

Najlepiej rokują urazy gilotynowe np. gilotyna do papieru, obcina ładnie, równo. Piła tarczowa pracująca z dużą prędkością też daje w miarę równe cięcie. Najgorsze są zgniecenia, zmiażdżenia i wyrwania. Uszkodzenia rozkładają się na dużej przestrzeni, nerwy są wyrwane daleko i trzeba ich szukać, do tego jeszcze uszkodzone są mięśnie, które nie mają unerwienia i ukrwienia. Porozrywane mięśnie to jest gotowa recepta na powikłania. Liczy się też czas od urazu.

Im większy fragment kończyny jest urwany czy odcięty, im zawiera więcej mięśni, tym czas na reakcję jest krótszy. Obcięte palce, jeśli są dobrze schłodzone, wytrzymują spokojnie dobę. Śródręcze to 12 godzin, ręka-8. Im wyżej, tym mniej czasu. Niedokrwione mięśnie mogą stanowić bezpośrednie zagrożenie życia dla pacjenta. Ponadto, jeśli mięsień jest niedokrwiony traci zdolność do kurczenia się i nie będzie spełniał swojej funkcji. Może też być tak, że zanim zakwalifikowany do operacji pacjent dotrze do szpitala, wydarzy się inny, lepiej rokujący wypadek i trzeba wybierać, który z chorych odniesie większe korzyści z operacji. 

2006 rok. Pierwszy pacjent z ręką od obcego dawcy

Leszek Opoka w 2006 roku zgodził się na pionierską operację w trzebnickim szpitalu. Na nową rękę czekał 14 lat, od chwili wypadku w warsztacie stolarskim. Prawa ręka została odcięta na wysokości łokcia. Jak opowiada, trzeba było nauczyć się robić wszystko lewą. Najtrudniejsze było pisanie.  Nie od razu myślał o operacji, jednak coraz częściej słyszał o tym co robią lekarze z Trzebnicy i marzył, żeby znowu mieć dwie ręce. Po 7. latach od wypadku został wpisany na listę oczekujących, telefon zadzwonił po kolejnych 7. latach.

Leszek Opoka: To był 1 kwietnia. Powiedzieli, że mają dla mnie rękę i nie ma czasu, jeśli chce ją dostać, to muszę natychmiast się spakować i jechać do Trzebnicy. To tak jakby człowiek dowiedział się, że leci na Marsa. Trzeba było lecieć. Obudziłem się następnego dnia, już po operacji i nie miałem pewności, że już jest po wszystkim. Oczywiście ręki nie czułem, musiałem na nią spojrzeć. Przez długi czas musiałem na nią patrzeć, jak cos od niej chciałem.

Elżbieta Osowicz, www.Ann-Zdrowie.pl: Jak długo trzeba było czekać na czucie w ręce?

Pół roku. Pamiętam jak rehabilitant mnie motywował. Leszek rusz tym palcem w końcu! – mówił. Skupiłem się, zmusiłem i w końcu drgnął. To mogło być niezauważalne, ale ja to czułem – to było niesamowite. Rehabilitacja trwa do dziś. 

Gdybyś mógł cofnąć czas o 16 lat, zrobiłbyś to znowu? 

Absolutnie tak. Odpowiada bez wahania Leszek Opoka. Chociaż zaraz dodaje, że to nie jest taka ręka jak ta zdrowa. Jednak jest i bardzo się przydaje. Pracuję w warsztacie, używam elektronarzędzi, mogę używać jej przy jedzeniu. Chociaż dość szybko upodobniła się do tej mojej, to jednak zawsze będzie się różnić. Ostatnio obserwuję, że pogarsza się krążenie w tej ręce. Bywa zimna, szybciej marznie. Jednak mam nadzieję, że razem się zestarzejemy – dodaje Leszek. 

Leszek Opoka: Leki trzeba brać do końca życia

Czy ta ręka jest na zawsze? 

Teoretycznie może być na zawsze. Chociaż w praktyce pojawiają się limity, ale trudno jest ustalić dokładnie. Przed operacją oceniamy zgodność tkankową. W przypadku autotransplantacji jest 5/5, ale w przypadku Leszka, który dostał rękę od obcej osoby, zgodność była 1/5.

Mogą pojawiać się epizody ostrego odrzucania, obniżania jakości ukrwienia i jakości przewodzenia nerwów. Organizm wysyła komórki, które walczą z obcymi. Im więcej epizodów ostrego odrzucania, tym większe ryzyko przewlekłego odrzutu, który jest trudniejszy do opanowania. Zwiększa się leki immunosupresyjne, które trzeba brać do końca życia. 

transplantacja ręki,
fot. Archiwum prywatne Piotr Tchórz

2017 rok. Pierwsza na świecie operacja transplantacji ręki u pacjenta, który urodził się bez kończyny. 

Piotr Tchórz – urodził się bez lewej ręki, przez ponad 30 lat świetnie sobie bez niej radził, ale kiedy dowiedział, że lekarze z Wrocławia szukają kandydatów do operacji, był pierwszy w kolejce. Zawsze ciekawiło mnie, dlaczego tak bardzo chciał mieć dwie ręce, czy operacja spełniła jego oczekiwania, jak wyglądała rehabilitacja i czy dziś podjąłby taką samą decyzję.

Piotr Techórz: Zrobiłbym znowu to samo. Przyznaje, że odebrał telefon trzymając na rękach półroczną córeczkę. Przed operacją jego marzeniem było przytulenie bliskich, teraz może to zrobić. To była tylko i wyłącznie moja decyzja. To ja musiałem podjąć ryzyko. Teraz czuję się bardziej pewny siebie, otworzyłem się na świat.

Elżbieta Osowicz, www.Ann-Zdrowie.pl: Niewiadomych było mnóstwo, nikt wcześniej na świecie nie miał takiej operacji. Nie miałeś wątpliwości?  

Bardzo chciałem mieć dwie ręce! Marzyłem o tym, zanim pojawiła się taka możliwość w Polsce.Pytałem o wszystko, co było możliwe, lekarze odpowiadali, tłumaczyli, wyjaśniali. Wiedziałem czego się mogę spodziewać, choć nie było takich doświadczeń i nikt nie był wstanie powiedzieć na sto procent jak to się skończy.

Co cię zaskoczyło?

Ból po operacji. Morfinę dostawałem co trzy godziny. Miałem w szpitalu chwilę zwątpienia, zadawałem sobie pytanie, po co ja to zrobiłem? Te myśli pojawiły się z powodu ogromnego bólu. Na początku ręka nie wyglądała za dobrze, nie była zbyt estetyczna. Jak rodzice widzieli tę rękę, to ja ich pocieszałem. Mówiłem, spokojnie, to się wszystko pięknie wygoi. Z perspektywy czasu muszę powiedzieć, że podejmując decyzję, byłem dużym optymistą. Byłem cały czas nastawiony pozytywnie. Były potrzebne poprawki, ale ostatecznie jestem zadowolony z efektów. 

Chęć posiadania ręki jest silniejsza niż ból czy ryzyko odrzutu

Jak bardzo ręka jest funkcjonalna, do czego jej używasz?

Do wszystkiego. Używam jej stale. Mogę coś chwycić, przytrzymać, np. kierownicę samochodu czy roweru. Jest przydatna. Z czuciem nie jest idealne, najbardziej czuję zimno, dotyk i jak coś jest bardzo gorące. Zostały blizny pooperacyjne, ale to też nie jest wielki problem. I tak nie mogę jej wystawiać na słońce, więc noszę koszule z długimi rękawami. I po kłopocie.

dr Adam Domanasiewicz: czy warto czynić cuda?

Elżbieta Osowicz, www.Ann-Zdrowie.pl: To samo pytanie do dr. Adama Domanasiewicza. Czy było warto? 

Dr Adam Domanasiewicz: Na światowych kongresach często zadawano mi to pytanie. Człowiek, który stracił kończynę, może czuć jej deficyt, natomiast człowiek, który się bez niej urodził tak się czuć nie musi, ale może. Na pewno nie każdy człowiek jest adresatem transplantacji. Tu jednak odnieśliśmy się do potrzeb tego konkretnego pacjenta. On bardzo chciał mieć dwie ręce. Został dokładnie przebadany psychologicznie i psychiatrycznie.

Naukowo potwierdzono, że są pacjenci, którzy nie posiadając kończyny, mają zachwiane poczucie kompletności ciała. Badania pokazują, że chociaż przyszyta kończyna nie jest idealna, to jednak chęć jej posiadania jest silniejsza niż niedogodności, ból czy ryzyko odrzutu. 

Dlaczego nie było następnych takich operacji? Nie było chętnych?

Chętni byli, ale z powodów proceduralnych i organizacyjnych nie można było przeprowadzić kolejnego zabiegu, np. brakowało anestezjologów. W kolejnym przypadku, biorca miał złe wyniki krwi, bo jak się okazało, kilka tygodni przed operacją zrobił sobie tatuaż. Trzeba było zrezygnować. Na ścisłej liście zakwalifikowanych pacjentów było kilkanaście nazwisk. 

transplantacja ręki,
na zdjęciu Kasia Kamuda / fot. archiwum prywatne

Kasia marzyła o transplantacji, ale zrezygnowała

Elżbieta Osowicz, www.Ann-Zdrowie.pl: O transplantacji myślała Kasia Kamuda – straciła obie ręce i nogę w wyniku porażenia prądem. Do operacji jednak nie doszło dlaczego?

Kasia Kamuda: To była decyzja poparta licznymi konsultacjami. Pomijając brak kończyn, jestem zdrową, młodą osobą, a wiem, że przeszczep mógłby zepsuć moją ogólną kondycję zdrowotną. Leki immunosupresyjne mocno negatywnie wpływają na obraz zdrowia.

A druga sprawa przeszczep ręki przy amputacji na wysokości barku nie gwarantuje wspaniałych efektów. Dla mnie to byłby wielki koszt, a efekt najpewniej niezadowalający. Ja wszystkie czynności wykonuję kikutem lewej ręki i nie chciałabym stracić tych umiejętności na rzecz długiej rehabilitacji i końcowo możliwej mniejszej samodzielności.

Jednak wcześniej mówiłaś, że marzysz o transplantacji.

Było tak, dlatego, że nie miałam wiedzy, jakie konsekwencje wiążą się w moim przypadku z transplantacją. Chciałam wierzyć, że to będzie jak moja ręka, ale niestety, ani przeszczep, ani żadna proteza nie zastąpi prawdziwej dłoni. 

Pacjent musi poznać wszystkie za i przeciw

Operacja bez przetaczania krwi – to był kolejny, dla ciebie ważny warunek.

Zależało mi na operacji bez użycia krwi. Lekarze zgodzili się, że taka operacja byłaby lepiej tolerowana przez organizm, ale jednak chcieli mieć w zanadrzu taką możliwość, a ja byłam w tej kwestii zdecydowana. Dlatego szukałam innych możliwości. Poleciałam do Chicago. Zabiegałam o spotkanie z prof. Marią Siemionow, zależało mi na jej opinii. To ona mówiła, żeby nie iść w to ślepo, bo po prostu chcę rękę, ale żeby wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności. Można powiedzieć, że odradziła mi tę operację. 

Będą kolejne zabiegi u pacjentów, którzy urodzili się bez kończyny? – wracam z tym pytaniem do dr. Adama Domanasiewicza.

Na razie nie chcę jeszcze zdradzać planów, ale powiem tylko, że nigdy się nie poddaję. Co do środowiska medycznego, jak zawsze są entuzjaści i przeciwnicy. Entuzjastami są ci, którzy robią przeszczepy lub myślą o nich. Przeciwnikami są ci, którzy nie mają odwagi. Oczywiście nie raz słyszałem, że mieliśmy zdrowego człowieka (bez ręki), a teraz mamy człowieka z ręką, ale on zdrowy już nie jest. I to jest prawda, bo z powodu immunosupresji jest narażony na szereg schorzeń, włącznie z chorobą nowotworową.

Rozmowy wideo i porady medyczne znajdziesz w pełnej wersji wyłącznie w bezpłatnej aplikacji Ann Asystent Zdrowia.

I tutaj wracamy do decyzji pacjenta, który musi poznać wszystkie za i przeciw. Trzeba zbadać czy on na pewno wie, z czym się mierzy i na co się decyduje. To jest decyzja do końca życia. Jeśli opatrzność zaplanowała jego życie np. na 70 lat, to on już tych 70 lat nie przeżyje, bo on przeżyje 65, bo leki skrócą mu życie. Przy czym to jest możliwość, nie pewnik. To on ostatecznie podejmuje decyzję. 

To zabawna ironia losu, że pierwszy na świecie pacjent nosi nazwisko Tchórz…

Piotrek to bardzo odważny facet, bez dwóch zdań. Jest taka słynna książka Jurgena Thorwalda Pacjenci, on mógłby być jednym z jej bohaterów. Właśnie on należy do tych chorych, którzy dzięki swojej determinacji przyczyniają się do rozwoju medycyny. 

Rozmawiała: Elżbieta Osowicz, Ann Asystent Zdrowia, Radio Wrocław.

Przeczytaj więcej artykułów i ciekawych historii w Ann:

0 Komentarzy

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *